"Myślę, że to, co naprawdę wyróżnia ‘Kevina samego w domu’ to doskonałe oddanie świata dziecka, jego emocjonalności, a także tego, czego Kevin się tak naprawdę boi będąc sam w domu" - mówiła Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, blogerka i podcasterka znana w internecie jako Zwierz Popkulturalny, z którą w Radiu RMF24 rozmawiała Paulina Sawicka.

REKLAMA

"Kevin sam w domu" do tego stopnia wpisał się w świąteczną tradycję, że wielu z nas już nie wyobraża sobie bez niego Bożego Narodzenia. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do oglądania przygód chłopca, którego rodzina omyłkowo zostawiła samego w święta, że gdy w 2010 roku Polsat nie chciał wyemitować komedii, petycję za przywróceniem filmu podpisało wówczas niemal 50 tys. osób.

Dlaczego to jednak Kevin stał się dla nas filmem, bez którego "święta się nie odbędą"? O tym mówiła Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, znana jako Zwierz Popkulturalny.

Zwykle to jest kwestia po prostu tego, że telewizja ma wykupioną jakąś licencję, która nie jest za droga i akurat pozwala im pokazywać film. No więc puszczają go, wkładają do ramówki i zanim ktokolwiek się obejrzy, robi się z tego po prostu świąteczna tradycja - wyjaśniła blogerka.

Katarzyna Czajka-Kominiarczuk wspomina, że kolejne części "Kevina" nie budziły już takiego zainteresowania. Według ekspertki, na popularność pierwszej części złożyły się fenomenalny reżyser, doskonały młody aktor, świetna ścieżka dźwiękowa, ale nie tylko. Duże znaczenie odegrały także same przeżycia głównego bohatera.

Myślę, że to, co naprawdę wyróżnia "Kevina samego w domu" to doskonałe oddanie świata dziecka, jego emocjonalności, a także tego, czego Kevin się tak naprawdę boi będąc sam w domu i co chce robić. Mam takie wrażenie, że oglądając "Kevina samego w domu" przypominamy sobie jak sami postrzegaliśmy świat będąc dziećmi - mówiła Katarzyna Czajka-Kominiarczuk

W okresie świątecznym furorę robi jednak nie tylko "Kevin sam w domu", ale także filmy romantyczne. W Polsce po raz kolejny hitem stała się kolejna część "Listów do M". Katarzyna Czajka-Kominiarczuk również ma na to wytłumaczenie.

Mam wrażenie, że Polacy chodzą na ten film trochę na takiej zasadzie, że z jednej strony część osób lubi po prostu ten świat, te połączone ze sobą okołoświąteczne, miłosne opowieści, a część osób jest już po prostu bardzo zaangażowana w samo oglądanie serii i sama wizja, że mieliby przegapić jakikolwiek odcinek, bardzo ich boli - przyznała blogerka, jednocześnie składając deklarację, że sama należy do tej grupy.

Zdaniem ekspertki, świąteczne filmy są gatunkiem samym w sobie, którego raczej nie porównuje się do innych, wybitniejszych produkcji. Dla aktorów, których dawno nie widziano na ekranach, stają się także trampoliną do powrotu do zawodu.

Świąteczne komedie romantyczne stały się dla bardzo wielu aktorów i aktorek taką możliwością powrotu, przypomnienia o sobie. Są to takie filmy, w których te stawki nie są bardzo wysokie. Jeśli ten film nie odniesie sukcesu to nic się nie stanie, ale przypomnieć się zawsze można - oznajmił Zwierz Popkulturalny.

oprac. Kinga Adamczyk