Ostatnie dni to wyjątkowo trudny moment – mówi ojciec prof. Zachariasz Jabłońskim z jasnogórskiego klasztoru w Częstochowie.To chwile refleksji. Ta refleksja ma trochę inną jakość. Indywidualnie bilansujemy, ile skorzystaliśmy z tego papieskiego posłania.

Tomasz Maszczyk: Czym będzie się różnił ten dzień od wczorajszego?

Zachariasz Jabłoński: Nie widzę istotnych różnic, z tym że jest większe napięcie; większa nadzieja – bo wszyscy mówią o nadziei. Tym bardziej teraz, gdy dotarła informacja o tej małej krateczce, którą Jan Paweł II miał przekazać. To jest jakiś znak jego świadomości.

Tomasz Maszczyk: Twarze ludzi, przychodzących do klasztoru, chyba jeszcze bardziej zatroskane niż wczoraj.

Zachariasz Jabłoński: Na to składa się i zmęczenie. Wielu z nich całą noc podróżowało i modliło się. I oczekują, jak my wszyscy.

Tomasz Maszczyk: Pielgrzymi mówią, że chcą być tu w tym specjalnym dla papieża miejscu.

Zachariasz Jabłoński: Papież nas zapewnia, że jest to ważne miejsce. Dawał temu wyraz podczas swojego pontyfikatu. 6-krotnie nie odwiedził chyba żadnego sanktuarium, nawet na terenie Włoch. Potem łączył się z nami w tych szczególnie trudnych momentach – np. stan wojenny. W tych modlitwach nigdy nie było atakowania, a stawanie w obronie. To jest przekładanie praw człowieka na takie konkretne sytuacje, które istniały w tamtym czasie.

Tomasz Maszczyk: W Częstochowie widzę pielgrzymów z różnych zakątków świata.

Zachariasz Jabłoński: Azjaci często przyjeżdżają do Rzymu. A Częstochowa? Uważają, że i to miejsce trzeba nawiedzić, bo jest związane z papieżem. Kraj bliski, a nieznany. Gdyby nie papież, nadal bylibyśmy jakimś odległym zakątkiem, egzotycznym. Przychodzą, przyglądają się, jak się modlimy. Zastanawiają ich kolejki do konfesjonału. Sakrament pokuty jest taką formą zastanowienia się nad sobą.

Tomasz Maszczyk: Dzisiaj chyba wszyscy dokonujemy refleksji.

Zachariasz Jabłoński: To jest wyjątkowo trudny moment. Ta refleksja ma trochę inną jakość. Indywidualnie bilansujemy, ile skorzystaliśmy z tego papieskiego posłania.

Tomasz Maszczyk: Papież często tu bywał. Jak wspominacie te wizyty?

Zachariasz Jabłoński: Każda było inna. Pierwsza taka spontaniczna, normalna. Opozycja docierała tu pod rożnymi pozorami. Były rozmowy, konkretna pomoc finansowa dla tych, co potrzebowali. Te inne też były specyficzne i trudne nieraz. Tak było w 1983 roku, gdzie nie było wiadomo, czy Jan Paweł II będzie mógł przyjechać. A zbliża się jubileusz. On bardzo chciał być na nim. To było już po zamachu. I ten dramatyczny moment – przekazania zakrwawionego pasa. Czekaliśmy jeszcze na przyjazd Jana Pawła II na 350-lecie zwycięskiej obrony Jasnej Góry. Myśleliśmy, że jakieś przesłanie będzie, ale siły fizyczne mu nie pozwoliły.

Tomasz Maszczyk: Spiszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą...

Zachariasz Jabłoński: To się potwierdza, zaczynamy kochać, kiedy odchodzą.

[dzweik:79991.mp3]