W poniedziałek świat obiegło nagranie z zeznaniami rosyjskiego najemnika, który opisywał bestialstwo swoje i swoich towarzyszy z grupy Wagnera, którzy z zimną krwią mordowali cywilów ukraińskich, nie oszczędzając nawet dzieci. Dziś "Kyiv Independent" podaje, że ujawnione przez żołnierza informacje stanowią jedynie drobną część tego, co naprawdę rosyjskie wojska robią w Ukrainie.

REKLAMA

W poniedziałek serwis Gulagu.net opublikował nagranie, na którym dwóch najemników z Grupy Wagnera przyznaje się do zabicia ukraińskich cywilów w Bachmucie i Sołedarze, w tym dzieci, m.in. kilkuletniej dziewczynki. Jeden z nich mówi, że po wymianie jeńców w lutym 2023 roku oficerowie rosyjscy wydali rozkaz rozstrzeliwania wszystkich w wieku powyżej 15 lat. Najemnik utrzymuje też, że sam wydał rozkaz zabicia 300-400 ludzi, którzy ukrywali się w piwnicy. W tej grupie miało znajdować się około 40 dzieci.

W rozmowie z Gulagu.net Sawiczew przyznał się do zrzucenia ok. 30 granatów do dziury, w której znajdowało się 50-60 rannych ukraińskich jeńców i dezerterów z Grupy Wagnera. Dodał, że "wolał wykonać rozkaz i iść się ogrzać, bo było bardzo zimno".

Rozmówcy to Azamat Jałdarow i Aleksiej Sawiczew, byli najemnicy i więźniowie. 48-letni Sawiczew - jak podał we wtorek niezależny serwis Wiorstka, przyznał, że jego wypowiedź zawiera "tyko 10 proc." z tego, co mógłby ujawnić.

Powiedziałem tylko 10 proc. tego, co można by ujawnić. I przez tych 10 proc. teraz się ukrywam, ganiam po Rosji jak szczur - przyznał najemnik cytowany przez Wiorstkę.

We wtorek założyciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn powiedział, że zeznania najemników to kłamstwo i zagroził, że osoby "rozpowszechniające kłamstwa" o jego firmie najemniczej są wrogami i będą traktowane "w specjalny sposób".

Sam Aleksiej Sawiczew przyznał, że ujawnił informacje dlatego, że mu za nie zapłacono. Najemnik otrzymał od serwisu Gulag.net 10 tys. rubli, czyli około 123 dolary.