W kierunku Odessy zmierzają z Krymu cztery duże rosyjskie okręty desantowe, którym towarzyszą trzy łodzie rakietowe. Wkrótce może dojść do ataku desantowego.

REKLAMA

Video from western Crimea showing much of Russia's naval grouping in the Black Sea. I count the Pyotr Morgunov Project 11711, two Project 1171, and 5(?) Project 775 large landing ships.https://t.co/3KXaclFHIc pic.twitter.com/Pa5OBqvFOf

RALee85March 3, 2022

Zobacz naszą relację minuta po minucie z inwazji na Ukrainie: Pierwsze duże miasto w rękach Rosjan. Dzieci wśród ofiar

Niepokojące doniesienia napływają z Odessy, trzeciego co do wielkości miasta na Ukrainie, położonego nad Morzem Czarnym.

W jej kierunku zmierzają rosyjskie okręty desantowe i łodzie rakietowe, który wypłynęły z Krymu.

Amerykańskie media donoszą, że wkrótce może dojść do ataku desantowego.

Na wideo opublikowanym na profilu portalu Ukraińska Prawda widać, jak tłumy ludzi przenoszą worki z piaskiem do budowania zapór. Nagranie ukazuje miejską plażę w Odessie, na której leżą stosy worków wypełnionych piaskiem, a mieszkańcy w ramach zintegrowanej akcji przenoszą je dalej.

Ewakuacja sierocińca w Odessie

W Odessie ewakuowano sierociniec, należący do gminy żydowskiej. Około 120 dzieci - w tym sześciodniowe niemowlę - ucieka do Berlina.

Sieroty wyruszyły w podróż pięcioma autobusami wraz z opiekunami, powiedział w środę wieczorem naczelny rabin Odessy i południowej Ukrainy Abraham Wolff agencji dpa.

"Siedemdziesiąt lat temu mój dziadek uciekł z Niemiec przed nazistami - teraz mój syn wyrusza w podróż w przeciwnym kierunku" - dodał.

Skrzypczak dla RMF FM: Broniący się Ukraińcy powinni bacznie pilnować Odessy

Broniący się Ukraińcy powinni bacznie pilnować Odessy - ostrzega obserwujący rozwój wydarzeń na froncie gen. Waldemar Skrzypczak. Były dowódca Wojsk Lądowych radzi też branie pod uwagę włączenia się do walki świeżych oddziałów rosyjskich, stacjonujących w Naddniestrzu.

Te siły mogłyby przeważyć losy wojny, a przynajmniej wyraźnie osłabić ukraińską obronę.

Już teraz siłom Ukrainy grozi zamknięcie w kotłach na południe od Czernichowa i na zachód od Mariupola na Zaporożu. Gdyby do tego doszło, ze względu na dogodny do tego teren Ukraińcy przeszliby zapewne do działań rozproszonych, czyli wojny właściwie partyzanckiej. Nawet jeśli tego unikną, powinny się liczyć z atakiem Rosjan stacjonujących w Naddniestrzu, być może wspartym też przez możliwy desant piechoty morskiej na południe od Odessy.

To oznaczałoby poważne kłopoty ukraińskiej obrony, która stanęłaby w obliczu rozdzielenia swoich sił na linii Dniepru i odcięcia zaopatrzenia, a w wypadku oblężenia także wsparcia obleganego już wtedy Kijowa.

Cała nadzieja w tym, że Ukraińcy wciąż nie wprowadzili do akcji wszystkich swoich sił.

"Wierzę w to, że Ukraińcy mają sprawne odwody operacyjne i użyją ich we właściwym momencie. Liczę, że te odwody pilnują właśnie okolic Krzywego Rogu, gdzie rosyjskie natarcie byłoby najgroźniejsze" - mówi gen. Skrzypczak w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Tomaszem Skorym.


Od tygodnia trwa rosyjska inwazja na Ukrainę, którą Rosja zaatakowała z trzech kierunków: od południa z Krymu, od północy z Białorusi i od północnego wschodu z obwodu biełgorodzkiego. Według Pentagonu celem operacji jest obalenie władz na Ukrainie i zastąpienie ich rządem marionetkowym.