Prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział możliwość odcięcia Ukrainy od dostępu do morza, jeśli Kijów nie zaprzestanie ataków na rosyjskie tankowce w rejonie Morza Czarnego. Rosyjski przywódca określił działania ukraińskich sił jako „piractwo” i nie wykluczył rozszerzenia ataków także na statki państw wspierających Ukrainę. Ataki na tankowce uderzyły Rosję po kieszeni. Firma, będąca właścicielem statku zaatakowanego u wybrzeży Senegalu ogłosiła, że nie będzie już transportowała rosyjskiej ropy.
- Putin zagroził, że jeśli ataki ukraińskich dronów na rosyjskie tankowce będą trwały, Moskwa może "odciąć Ukrainę od morza".
- Rosja rozważa rozszerzenie uderzeń na ukraińskie porty oraz statki państw wspierających Ukrainę.
- Ataki na tankowce spowodowały wzrost kosztów ubezpieczeń i zmusiły tureckiego armatora Besiktas Shipping do rezygnacji z transportu rosyjskiej ropy.
- Władze tureckie podkreślają zagrożenia dla bezpieczeństwa żeglugi i środowiska.
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl
Władimir Putin, komentując ostatnie ataki ukraińskich dronów morskich na tankowce rosyjskiej tzw. floty cieni w pobliżu wybrzeży Turcji, zagroził Kijowowi nowymi, zdecydowanymi działaniami. Prezydent Rosji stwierdził, że jeśli ataki będą kontynuowane, Moskwa może "odciąć Ukrainę od morza", co - jak podkreślił - uniemożliwiłoby dalsze "pirackie działania".
Putin zapowiedział także, że Rosja może rozszerzyć zakres uderzeń na ukraińskie porty oraz statki zawijające do tych portów. "Jeśli to będzie trwało, rozważymy możliwość podjęcia działań wobec statków państw, które pomagają Ukrainie" - dodał.
Pod koniec listopada dwa tankowce - "Kairos" i "Virat", pływające pod banderą Gambii - zostały niemal jednocześnie zaatakowane przez ukraińskie drony morskie na Morzu Czarnym, w pobliżu tureckiego wybrzeża.
Według nieoficjalnych informacji, za atakami stoi Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Źródła ukraińskich mediów podają, że tankowce służyły do przewożenia ropy o wartości blisko 70 milionów dolarów, pomagając Rosji omijać międzynarodowe sankcje.
Jak informowała agencja Reutera, ataki na rosyjskie tankowce spowodowały wzrost kosztów ubezpieczeń od tzw. ryzyka wojennego. Ale okręty przewożące rosyjską ropę nie są atakowane tylko w rejonie Morza Czarnego. Ostatnie wydarzenia u wybrzeży Senegalu, pokazały, że flota cieni nie jest bezpieczna nawet w rejonie położonym z dala od głównego konfliktu.
28 listopada po północy polskiego czasu doszło do czterech eksplozji na pokładzie statku Mersin, który płynął z rosyjskiego portu w kraju krasnodarskim do Dakaru.
Tankowiec należy do tureckiej firmy Besiktas Shipping. Armator wydał oświadczenie, w którym informuje o rezygnacji z transportu rosyjskiej ropy.
"W naszych działaniach ściśle przestrzegaliśmy wszelkich międzynarodowych reżimów sankcyjnych, zachowując pełną zgodność z mechanizmem pułapu cen G7/UE i wszystkimi stosownymi ograniczeniami handlowymi. Niemniej nastąpiła znacząca eskalacja sytuacji w regionie. Po jej wnikliwej ocenie uznaliśmy, że ryzyko dla naszych załóg i jednostek stało się nie do wytrzymania" - ogłosiła firma.
Besiktas Shipping posiada - wedle informacji z jej strony internetowej - flotę 29 tankowców, co - jak zauważył Reuters - czyni go jednym z największych armatorów w Turcji.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał ataki "rażącym przypadkiem" i "zamachem na suwerenność Turcji". Z kolei władze tureckie podkreśliły, że incydenty stanowią poważne zagrożenie dla żeglugi, życia, mienia oraz bezpieczeństwa ekologicznego w regionie.
Putin zaznaczył, że Rosja będzie stopniowo zwiększać presję, jeśli Ukraina nie zaprzestanie ataków. "Mam nadzieję, że ukraińskie kierownictwo wojskowe i polityczne, a także ci, którzy stoją za nimi, zastanowią się, czy warto kontynuować taką praktykę" - powiedział prezydent Rosji.
Od początku rosyjskiej inwazji w 2022 roku Rosja próbowała przejąć kontrolę nad południowymi regionami Ukrainy, w tym nad kluczowymi portami nad Morzem Czarnym, takimi jak Odessa, Mikołajów czy Chersoń. Jednak mimo zajęcia części wybrzeża, w tym portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, Rosji nie udało się całkowicie odciąć Ukrainy od morza.
Najważniejszy port Ukrainy - Odessa - pozostaje pod kontrolą ukraińską, choć jest regularnie atakowany przez rosyjskie rakiety i drony. Ukraina nadal ma dostęp do Morza Czarnego, co umożliwia jej eksport zboża i innych towarów, choć w ograniczonym zakresie i pod stałym zagrożeniem militarnym.