Niemiecki dowódca wojsk lądowych Christian Freuding ujawnił, że Pentagon przerwał bezpośrednie kanały komunikacji z niemiecką armią. Informacje te potwierdza najnowszy numer amerykańskiego magazynu „Atlantic”. Nie jest jasne, czy kontakt został już przywrócony. "Atlantic" donosi także, że kanclerz Niemiec ma poważne obawy co do przyszłości sojuszu z USA.
- Christian Freuding, niemiecki dowódca wojsk lądowych, ujawnił, że Pentagon przerwał bezpośrednią komunikację z Niemcami.
- Decyzja USA o zawieszeniu części dostaw broni dla Ukrainy została podjęta bez konsultacji z Berlinem.
- Niemieccy politycy i dyplomaci krytykują politykę USA, zarzucając jej stawianie interesów finansowych ponad bezpieczeństwo NATO i Europy.
- Niemcy zdecydowały się na zwiększenie budżetu obronnego i reformę Bundeswehry, a kanclerz Merz obiecał stworzyć najsilniejszą armię w Europie.
- Wysoki rangą niemiecki urzędnik ujawnia ponure przemyślenia kanclerza RFN na temat współpracy z USA.
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl
Christian Freuding, obecny dowódca niemieckich wojsk lądowych, a wcześniej szef zespołu ds. Ukrainy w niemieckim ministerstwie obrony, przekazał latem dziennikarzom "Atlantic", że Pentagon nagle przerwał bezpośrednią komunikację z niemiecką stroną wojskową.
Wcześniej, jak relacjonował Freuding, mógł kontaktować się z amerykańskimi odpowiednikami "dniem i nocą". Obecnie, by uzyskać kontakt z Pentagonem, musi korzystać z pośrednictwa ambasady Niemiec w Waszyngtonie, gdzie - cytat z wojskowego - "jest ktoś, kto próbuje znaleźć kogoś w Pentagonie".
Magazyn "Atlantic" informuje, że konsekwencją tej sytuacji był fakt, że administracja prezydenta Donalda Trumpa nie uprzedziła Berlina o decyzji dotyczącej zawieszenia części amerykańskich dostaw broni dla Ukrainy. Brak konsultacji wywołał rozczarowanie i niepokój wśród niemieckich polityków i dyplomatów.
W niemieckim MSZ oraz wśród polityków koalicji rządzącej narasta rozczarowanie polityką USA wobec Ukrainy i Europy. Prezydentowi Trumpowi zarzuca się brak konsultacji z europejskimi sojusznikami oraz narażanie na szwank bezpieczeństwa NATO. Wpływowy polityk CDU Norbert Roettgen określił sytuację jako "przełomowy moment" i podkreślił, że Waszyngton "przedłożył korzyści finansowe dla kilku państw nad bezpieczeństwo Europy i przetrwanie Ukrainy".
Sytuację z przerwaniem komunikacji można wiązać z niesławnym wystąpieniem wiceprezydenta USA J.D. Vance'a w trakcie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Vance w szokującym wystąpieniu zaatakował wówczas liderów Europy, twierdząc, że zagrożenie dla kontynentu nie płynie z Rosji czy Chin, ale ze sposobu uprawiania polityki wewnętrznej.
Wystąpienie wpisuje się w trend narzucony przez Biały Dom, który naciska na szybkie zakończenie wojny w Ukrainie, wymagając jednocześnie od Europy, by ta egzekwowała warunki przestrzegania rozejmu. Równolegle stanowisko Kijowa jest przez Waszyngton ledwo brane pod uwagę.
"Atlantic" tłumaczy, że seria wydarzeń na linii USA-Europa spowodowała konieczność gruntownego przewartościowania niemieckiej polityki, czego efektem było przegłosowanie w Bundestagu zwiększenia deficytu budżetowego w celu rozpoczęcia przyspieszonej i zakrojonej na gigantyczną skalę reformy Bundeswehry. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz obiecał stworzyć najsilniejszą armię w Europie, co - jak podkreśla magazyn - dawniej wywołałoby obawy na kontynencie, który jednak powoli godzi się z myślą o rozpadzie więzi transatlantyckich.
Anonimowy, wysoki rangą niemiecki urzędnik powiedział "Atlantic", że Merza prześladuje pytanie: "Czy Ameryka będzie skazywać swoich sojuszników na śmierć?".