Prawie 85 proc. ciał znalezionych w Buczy pod Kijowem po wycofaniu się stamtąd wojsk rosyjskich ma rany postrzałowe, a to oznacza, że okupanci mordowali ludzi z premedytacją - przekazał mer miasta Anatolij Fedoruk, cytowany-przez agencję Ukrinform.

REKLAMA

Prawie 85 proc. wszystkich ciał, jakie wyciągamy ze zbiorowych mogił lub indywidualnych grobów w ogrodach, parkach, na skwerach i podwórzach ma rany postrzałowe. To znaczy, że w Buczy popełniono świadome morderstwa z premedytacją - powiedział Fedoruk.

Mer dodał, że prace związane z ekshumacją zwłok ze zbiorowej mogiły na terenie cerkwi najprawdopodobniej zakończą się dziś. Skończymy tę pracę: przeniesiemy ciała do kostnicy, by przeprowadzić odpowiednie procedury oraz aby krewni zabrali ciała zmarłych i odpowiednio je pochowali - dodał.

Fedoruk informował we wtorek, że w mieście znaleziono dotychczas 403 ciała ofiar rosyjskiej agresji.

"Wchodzili na każde podwórko"

W ubiegłym tygodniu Fedoruk w wywiadzie dla portalu Ukrainska Prawda ocenił, że Rosjanie zaczęli zabijać mieszkańców, gdy zdali sobie sprawę, że nie zdobędą Kijowa.

Wyjaśnił, że Bucza nie zdążyła przed inwazją rosyjską stworzyć oddziałów Obrony Terytorialnej. Miasto znalazło się w "szarej strefie", tzn. pomiędzy wojskami rosyjskimi i armią ukraińską, dla której najważniejszym zadaniem było niedopuszczenie Rosjan do Kijowa. 3 marca Bucza była już całkowicie okupowana i odcięta od Kijowa - powiedział Fedoruk.

Relacjonował, że od 8 marca rano wiedział, że Rosjanie są na ulicy Jabłońskiej (ukr. Jabłunskiej) i przeszukują tam domy. Wchodzili na każde podwórko, szukali "nazistów", broni - opisywał. Właśnie z tej ulicy pochodzą zdjęcia zamordowanych cywilów, opublikowane przez media zachodnie w pierwszych dniach kwietnia. Później Rosjanie rozdzielili się na cztery grupy i prowadzili przeszukania w sposób mniej widoczny, mniejszymi siłami.

Mer powiedział, że podczas okupacji ukrywał się w mieście w różnych miejscach. Nikt go nie wydał. Fedoruk został jednak zatrzymany, choć Rosjanie go nie rozpoznali. Mer widział swoje nazwisko na liście poszukiwanych, którą miał zatrzymujący go wojskowy. Były dwa arkusze z nazwiskami.

Choć nie wychodził od pewnego momentu na zewnątrz, mer był ze swego ukrycia świadkiem zamordowania trzech rodzin przez wojskowych rosyjskich. Ludzie ci jechali samochodami. Najgorsze uczucie to wtedy, gdy słyszysz i widzisz to, ale siedzisz bezradny - powiedział Fedoruk.