Na dwóch lotniskach w Polsce trwają testy systemu antydronowego, który odstrasza lub przechwytuje niepożądane obiekty latające w pobliżu lądujących samolotów - ujawnił to prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego podczas posiedzenia sejmowej komisji. W minioną sobotę 3-metrowy dron pojawił się 30 metrów od lądującej w Warszawie maszyny LOT-u. Dwa dni później nieznany obiekt zauważono na lotnisku w Pyrzowicach.

REKLAMA

Lokalizacja systemu antydronowego trzymana jest w tajemnicy, a testy systemu potrwają jeszcze kilka miesięcy.

Jak informuje dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, przede wszystkim trzeba sprawdzić, czy system antydronowy - polegający na przechwytywaniu sygnału radiowego dron-operator - nie zakłóca innych kluczowych systemów lotniskowych, w tym systemu ILS.

Musimy mieć 100-procentową gwarancję, że system po pierwsze zadziała, a po drugie nie będzie interferencji między tym systemem a innymi systemami żeglugi powietrznej sprowadzania samolotów do lądowania - wyjaśniał prezes ULC, Piotr Samson.

Dodał, że testowany system jest polski. Ale testy to jedno; nie wiadomo, kto kupi bardzo drogi system - zauważa nasz dziennikarz.

Polski rząd nie poczuwa się do obowiązku instalowania takich systemów. Samson mówi, że za granicą to lotniska finansują zakup takiego systemu.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Testy systemu antydronowego. Jak to działa? W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim wyjaśnia prezes UCL Piotr Samson

To zarządzający portem lotniczym odpowiada zarówno za ochronię, jaki i za bezpieczeństwo operacji lotniczych - potwierdza szefowa departamentu bezpieczeństwa lotniczego w Ministerstwie Infrastruktury, Beata Mieleszkiewicz.

Dwa poważne incydenty z dronami w pobliżu lotnisk

W sobotę 13 maja dron niebezpiecznie zbliżył się do maszyny lądującej po południu na lotnisku Chopina w Warszawie. Portal TVN24 podał, że dron przeleciał 30 m obok embraera LOT-u lecącego z Poznania. Piloci raportowali potem, że dron miał 3 metry.

Dwa dni później dron typu quadrocopter znalazł się w bliskiej odległości pod samolotem zmierzającym na lotnisko w Pyrzowicach. Załoga maszyny linii Wizz Air z Eindhoven do Katowic lecąc nad dzielnicą Myszkowa - Mrzygłodem na wysokości ok. 1200 metrów zobaczyła go 50 metrów przed sobą.