Rosja nie sygnalizuje gotowości do kompromisu w sprawie amerykańskiego planu pokojowego. Władimir Putin, komentując propozycję Waszyngtonu, początkowo przyjął pojednawczy ton, lecz szybko przeszedł do ostrzeżeń i twardych żądań terytorialnych - zauważa Sky News. Kreml nie daje złudzeń co do rychłego zakończenia konfliktu.
- Władimir Putin po raz pierwszy skomentował najnowszą propozycję pokojową USA.
- Początkowo przyjął pojednawczy ton, ale szybko zaostrzył stanowisko.
- Rosja domaga się uznania swojej suwerenności nad Krymem i Donbasem jako warunku negocjacji.
- Putin ostrzegł Ukrainę przed żądaniami zawieszenia broni, grożąc użyciem siły.
- Kreml kwestionuje legalność prezydentury Wołodymyra Zełenskiego, co ma utrudniać zawarcie porozumienia.
- Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.
Władimir Putin po raz pierwszy publicznie odniósł się do najnowszej propozycji pokojowej przedstawionej przez Stany Zjednoczone. W początkowej fazie konferencji prasowej rosyjski przywódca używał pojednawczego języka, podkreślając, że plan Donalda Trumpa może stanowić "podstawę przyszłych porozumień". Zapewniał o gotowości Rosji do "poważnych" rozmów i wyraził chęć dyskusji na temat bezpieczeństwa europejskiego.
Jednak już po kilku minutach ton wypowiedzi Putina uległ zmianie - zauważył korespondent Sky News w Moskwie Ivor Bennett. W miarę jak rozmowa skupiała się na szczegółach planu, prezydent Rosji zaczął podkreślać fundamentalne żądania Kremla, które od lat pozostają niezmienne.
Kluczowym punktem rosyjskiego stanowiska pozostaje uznanie przez Zachód rosyjskiej suwerenności nad Krymem i Donbasem. Putin jasno zadeklarował, że bez spełnienia tego warunku nie ma mowy o żadnym kompromisie. Przypomniał, że to właśnie ten zapis sprawił, iż wcześniejsze wersje amerykańskiego planu pokojowego były dla Ukrainy nie do przyjęcia.
Chociaż najnowsza propozycja Waszyngtonu nie zawiera już tego punktu, Kreml wyraźnie daje do zrozumienia, że nie zamierza z niego rezygnować. W tej kwestii nie ma miejsca na rozwiązania pośrednie.
W dalszej części wystąpienia Putin skierował ostrzeżenia pod adresem Ukrainy i jej zachodnich sojuszników. Rosyjski przywódca stwierdził, że "wojska ukraińskie muszą wycofać się z zajmowanych terytoriów, a wtedy walki ustaną. Jeśli nie odejdą, osiągniemy to środkami zbrojnymi". Tego typu retoryka nie pozostawia złudzeń co do rzeczywistych intencji Kremla - wskazuje Bennett. Rosja nie zamierza ustąpić ani na polu bitwy, ani przy stole negocjacyjnym.
Putin powtórzył także zarzuty dotyczące legalności prezydentury Wołodymyra Zełenskiego, twierdząc, że obecna sytuacja uniemożliwia zawarcie prawnie wiążącej umowy z Ukrainą. To kolejny element strategii Moskwy, mający na celu opóźnianie rozmów pokojowych i przerzucanie odpowiedzialności za brak postępów na stronę ukraińską.
W najbliższym tygodniu do Moskwy przyjedzie amerykański wysłannik Steve Witkoff, by kontynuować rozmowy na Kremlu. Jednak jak ocenia Bennett, w świetle ostatnich wypowiedzi Putina szanse na przełom wydają się minimalne. Rosja nie wykazuje gotowości do kompromisu, a jej żądania pozostają niezmienne.