Pytanie o to, dlaczego to ssaki - a w konsekwencji i człowiek - wykształciły największe mózgi w świecie zwierząt, długo pozostawało bez odpowiedzi. Wygląda na to, że najnowsze badania czaszek najmniejszych ssaków, żyjących jeszcze w czasach dinozaurów, pozwalają wreszcie rozwikłać te zagadkę. Jak twierdzą amerykańscy paleontolodzy, decydującym czynnikiem był zmysł węchu.

Amerykańscy naukowcy opiszą na łamach czasopisma "Science", że wzrost objętości mózgu pierwotnych ssaków był niezbędny, by mogły rozwinąć zmysł węchu, który z kolei pomógł im przetrwać w tamtych niesprzyjających warunkach.

Badania przy pomocy tomografu komputerowego pokazały, że u ssaków sprzed 190 milionów lat widać rozwój obszarów odpowiedzialnych za węch, prawdopodobnie także za zmysł dotyku. Wyraźnie miały nosa. Po dinozaurach ślad zaginął, a ssaki, w tym człowiek, miały okazję już bez konkurencji uczynić ze swego większego mózgu całkiem niezły użytek.