Kolejne wyniki badań naukowych pokazują, że uwalniane w komórkach silnie utleniające cząsteczki, tak zwane wolne rodniki, powinny zostać zrehabilitowane. Uznawane do tej pory przede wszystkim za jedną z przyczyn uszkodzeń DNA i przyspieszonego starzenia się komórek, mają jednak także działanie gojące. Piszą o tym na łamach czasopisma "Developmental Cell" naukowcy z University of California w San Diego.

Wyniki badań prowadzonych na nicieniach z gatunku C. elegans pokazały, że wytwarzane w centrach energetycznych komórek, mitochondriach, wolne rodniki są nie tylko niezbędne w procesie gojenia się ran, ale ich zwiększona ilość może sprawiać, że rany goją się szybciej.

Jest wiele sposobów, w jakie wolne rodniki mogą być w komórce generowane, do tej pory nikt jednak nie koncentrował się na mitochondriach - mówi profesor Andrew Chisholm z UC San Diego, który prowadził badania wraz z Suhong Xu. Nasze odkrycie było zaskakujące, bo nie przyszło nam do głowy, że mitochondria mogą odgrywać rolę w gojeniu się ran - dodaje.

Wolne rodniki przez ostatnie lata nie miały dobrej prasy, zwracano uwagę przede wszystkim na ich destrukcyjne dla komórek działanie. Równocześnie, korzystny dla zdrowia wpływ owoców, warzyw, czy czerwonego wina kojarzono głównie z zawartymi w nich przeciwutleniaczami, które działanie wolnych rodników neutralizują. Modne stało się też zażywanie preparatów zawierających przeciwutleniacze. Wydaje się teraz, że prawda jest nieco bardziej skomplikowana. Całkowita eliminacja wolnych rodników blokuje wręcz - przynajmniej u nicieni - proces gojenia się ran.

Wygląda na to, że jest pewien optymalny poziom wolnych rodników - wyjaśnia Chisholm. Zbyt wiele to źle, ale zbyt mało też niedobrze. W naszych badaniach pokazaliśmy, że wyłączenie genów odpowiedzialnych za produkcję wolnych rodników w mitochondriach, przy równoczesnym braku przeciwutleniaczy sprawia, że u nicieni nie goją się rany. Jeśli jednak wolnych rodników jest nieco więcej, niż normalnie, gojenie ran jest także szybsze - tłumaczy naukowiec.

Badacze z Kalifornii przyznają, że ich odkrycie trzeba teraz powtórzyć dla bardziej złożonych organizmów. Planują przeprowadzenie eksperymentów na gryzoniach. Profesor Chisholm wyraża jednak przekonanie, że ten mechanizm powinien działać też u kręgowców i w ostateczności u ssaków. Jeśli tak jest, nasze spojrzenie na wolne rodniki i potrzebę spożywania przeciwutleniaczy, trzeba będzie prawdopodobnie zmienić.