Brytyjscy naukowcy ogłaszają sukces w walce z... przeziębieniem. Na łamach czasopisma "Proceedings of the National Academy of Sciences" opisują metodę walki z wirusami, która do niedawna wydawała się niemożliwa. Dzięki ich odkryciu można mieć nadzieję na pojawienie się nowych, skuteczniejszych leków przeciwwirusowych już w ciągu najbliższych pięciu lat.

Badacze z Laboratory of Molecular Biology w Cambridge potwierdzili, że wbrew dotychczasowemu przekonaniu, nasz układ immunologiczny nie jest całkowicie bezbronny wobec wirusa, który już zaatakował komórkę. Okazuje się, że odpowiednie przeciwciała mogą wniknąć do komórek "na grzbiecie" wirusów i tam wywołać błyskawiczną reakcję.

Przeciwciała te przyłączają się do otoczki białkowej wirusa jeszcze przed wniknięciem do komórki. Wraz z nim przenikają potem błonę komórkową. Wewnątrz komórki aktywują naturalnie występujące białko TRIM21, które daje początek silnej reakcji niszczącej atakujące wirusy. Reakcja przebiega tak szybko, że wirusy nie mogą zdążyć uruchomić maszynerii komórki, by się mnożyć.

Badania przeprowadzone na komórkach hodowanych w laboratorium pokazały, że uruchomienie takiego procesu może unieszkodliwić rinowirusa, wywołującego przeziębienie, już w ciągu dwóch godzin. Nie koniec na tym. Ta sama metoda powinna działać skutecznie także wobec norowirusów, czy rotawirusów, wywołujących niebezpieczne wymioty, czy biegunki.

Jeśli te wyniki potwierdzą się w badaniach na zwierzętach, a potem testach klinicznych, niedługo odpowiedni spray do nosa, zwiększający poziom białka TRIM21 w organizmie, ochroni nas nie tylko przed kichaniem, ale i bardziej kłopotliwymi przypadłościami.