Naukowcy z University of California w Irvine obiecują bezpieczną aplikację do walki z koronawirusem. Bezpieczną dla naszej prywatności. W sytuacji, gdy coraz więcej krajów rozważa spopularyzowany najpierw w Korei Południowej system monitorowania kontaktów, rosną też obawy o to, ile wolności będzie trzeba poświęcić dla bezpieczeństwa. Odpowiadając na te obawy, naukowcy z Kalifornii opracowali darmową aplikację "TrackCOVID", która ma anonimowo informować użytkownika o możliwym kontakcie z nosicielem koronawirusa.

Możliwość prześledzenia aktywności osoby o zdiagnozowanej infekcji koronawirusem i poinformowania osób, które się z nią w ciągu ostatnich kliku dni zetknęły, że mogą być zakażone uznaje się za jedną z metod przeciwdziałania rozszerzaniu się epidemii. W przypadku Korei Południowej informacje te były uzupełnione o zapisy kamer monitoringu i transakcje z pomocą kart płatniczych, ingerowały w prywatność obywateli bardzo głęboko.  Naukowcy z Kalifornii twierdzą, że ich aplikacja, udostępniana bezpłatnie, na licencji open-source zawiera rozwiązania, które tę prywatność chronią. 

Monitorowanie kontaktów to mozolny proces identyfikowania i izolacji osób, które mogły być narażone na infekcję, podejmowany po tym, jak ktoś zostanie zdiagnozowany - mówi szef zespołu, programista i otolaryngolog z UCI School of Medicine. Ten proces do tej pory był powolny i mało wydajny, najnowsze rozwiązania technologiczne budzą zaś obawy o prywatność bo wymagają stałego śledzenia naszej lokalizacji. 

TrackCOVID ma działać inaczej, tworząc anonimowy graf . Odbywa się to na tej zasadzie, że każda osoba, znajdująca się w miejscu publicznym może założyć "spotkanie", które automatycznie otrzyma swój kod QR. Osoby, które mają aplikację i sczytają ten kod, zostaną zapisane jako uczestnicy spotkania. Z czasem takie kody QR mogą wystawić sklepy, punkty usługowe i inne miejsca, gdzie gromadzą się ludzie, każdy kto sczyta kod zostanie zapisany w pamięci, a aplikacja anonimowo zbuduje jego siatkę powiązań. Jeśli ktoś zostanie zdiagnozowany i wpisze tę informację do aplikacji, o możliwości zakażenia zostaną poinformowane wszystkie osoby, które w określonym czasie mogły się we wszystkich wskazanych miejscach z nim spotkać. Jego tożsamość zostanie przy tym anonimowa. 

Stworzyliśmy uproszczoną symulację działania naszej aplikacji, która czytelnie pokazuje, że im więcej osób i miejsc znajdzie się w jej pamięci, tym skuteczniej wypłaszcza się krzywa nowych zakażeń - dodaje współautor pracy, dr Ronald Sahyouni, inżynier biomedyczny i przyszły rezydent neurochirurgii na University of California w San Diego. Jak podkreśla kolejny z autorów, Brandon Lehrich, inżynier biomedyczny z UCI, popularyzacja aplikacji zależy z jednej strony od zachęty ze strony władz lokalnych i państwowych, z drugiej od gotowości sklepów i punktów usługowych, by się do sieci powiązań włączyć. 

Klienci wszystkich tych punktów będą się mogli ograniczyć do ściągnięcia aplikacji i sczytywania kodów QR miejsc, które odwiedzają, w których robią zakupy. Program zajmie się resztą. Jeśli ktoś da znać, że jest zakażony, osoby, które mogły się z nim zetknąć dostaną natychmiastowe powiadomienie, że powinny poddać się testom. Autorzy aplikacji liczą, że stanie się popularna i rozejdzie po świecie szybciej, niż... koronawirus.