Sąd Kasacyjny we Francji odrzucił apelację byłego francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego w sprawie dotyczącej nielegalnego finansowania jego kampanii wyborczej. Tym samym przepadła ostatnia szansa polityka na uniknięcie drugiego prawomocnego wyroku skazującego. Sarkozy odbędzie sześciomiesięczną karę pozbawienia wolności. Prawdopodobnie otrzyma elektroniczny nadajnik na nogę - podaje France24.

REKLAMA

  • Nicolas Sarkozy odwoływał się od wyroku z 2024 r. w sprawie dot. nielegalnego finansowania kampanii wyborczej z 2012 roku.
  • W procederze uczestniczyła zaprzyjaźniona agencja PR Bygmalion, według śledczych pomagając w fałszowaniu rozliczeń.
  • Media, m.in. "Le Parisien", nie spodziewają się, by Sarkozy trafił do więzienia nawet po odrzuceniu jego skargi.
  • W sprawie libijskiej Sarkozy został skazany na pięć lat więzienia i jako pierwszy były prezydent Francji trafił do zakładu karnego, gdzie spędził 20 dni.
  • Obecnie Sarkozy jest pod nadzorem sądowym i oczekuje na apelację w sprawie libijskiej.
  • "Le Parisien" ocenia, że wyrok Sądu Kasacyjnego może wpłynąć na ocenę profilu Sarkozy'ego podczas apelacji w sprawie libijskiej.
  • Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.

70-letni Nicolas Sarkozy odwoływał się od wyroku skazującego z 2024 r. za nielegalne finansowanie kampanii wyborczej z 2012 roku. Został za to skazany na rok więzienia. Sześć miesięcy tego wyroku zostało zawieszone i mogło zostać odbyte w alternatywny sposób, np. poprzez noszenie elektronicznej bransoletki, bez konieczności odbywania kary w więzieniu.

"Afera Bygmaliona" dotyczyła finansowania kampanii wyborczej w 2012 roku, gdy Sarkozy ubiegał się o reelekcję, ale przegrał wybory z socjalistą Francois Hollande'em. Według aktu oskarżenia, aby ukryć dwukrotnie wyższe od dozwolonych wydatki na kampanię, w partii Sarkozy'ego - Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) - wprowadzono system podwójnych faktur. Współpracowała w tym procederze zdaniem śledczych zaprzyjaźniona agencja public relations, nosząca nazwę Bygmalion.

We Francji wyroki do roku więzienia często są zamieniane na areszt domowy z dozorem elektronicznym (tzw. bransoletką) bądź karę w formie prac społecznych. Z tego powodu jeszcze przed środową decyzją Sądu Kasacyjnego media - np. dziennik "Le Parisien" - nie spodziewały się, by Sarkozy mógł pójść do więzienia w razie odrzucenia jego skargi.

Śledczy uważali, że wydatki na kampanię wyniosły prawie 43 mln euro. Dozwolony pułap to 22,5 mln euro.

Sarkozy zawsze zaprzeczał tym oskarżeniom. W przeciwieństwie do 13 innych współoskarżonych (byłych szefów kampanii z ramienia UMP, obecnie noszącej nazwę Republikanie, oraz przedstawicieli firmy Bygmalion) były prezydent nie został w 2024 roku uznany za winnego uczestnictwa w systemie podwójnych faktur, ale za beneficjenta nielegalnego finansowania kampanii.

To już kolejny wyrok

"Afera Bygmaliona" jest jedną z trzech spraw, w których Sarkozy - prezydent w latach 2007-12 - stanął przed sądem. Przysłonił ją późniejszy, niedawny proces dotyczący domniemanego finansowania pierwszej kampanii wyborczej Sarkozy'ego (w 2007 roku) przez Libię. Otrzymał w nim karę pięciu lat więzienia i jako pierwszy były prezydent Francji znalazł się w zakładzie karnym, gdzie spędził 20 dni. Obecnie jest pod nadzorem sądowym i oczekuje na apelację.

Dziennik "Le Parisien" ocenia, że definitywny wyrok wydany przez Sąd Kasacyjny może wpłynąć na tę "libijską" sprawę Sarkozy'ego, gdy w marcu sąd będzie rozpatrywał tę apelację. Profesor prawa karnego David Chilstein w rozmowie z dziennikiem nie wykluczył, że w świetle tego wyroku może się nieco zmienić ocena profilu Sarkozy'ego, jednak według eksperta środowa decyzja Sądu Kasacyjnego nie czyni z byłego szefa państwa recydywisty.

Obrońcy Sarkozy'ego poinformowali w komunikacie, że ich klient "przyjął do wiadomości" odrzucenie skargi przez Sąd Kasacyjny.