Co najmniej 159 ofiar śmiertelnych - tyle pochłonął ubiegłotygodniowy pożar osiedla w dzielnicy Tai Po w Hongkongu. Informacje te przekazała w środę policja. Służby zakończyły już przeszukiwanie zniszczonych bloków, ale bilans ofiar może jeszcze wzrosnąć, gdyż znaleziono szczątki wymagające badań. W sprawie aresztowano już 21 osób. Poprzedni bilans mówił o 151 ofiarach śmiertelnych. Najmłodsza ofiara miała rok, a najstarsza 97 lat.
- W Hongkongu w środę zakończyło się przeszukiwanie pogorzeliska po gigantycznym pożarze.
- Do tragedii doszło 26 listopada, zapłonęły wieżowce na osiedlu Tai Po.
- Pożar zniszczył siedem z ośmiu budynków i pochłonął życie co najmniej 159 osób. 31 osób nadal uznaje się za zaginione.
- Śledztwo wskazuje, że użycie łatwopalnych materiałów podczas remontu oraz niesprawny system sygnalizacji pożaru przyczyniły się do rozmiaru tragedii.
- W związku z katastrofą zatrzymano 21 osób, w tym podwykonawców odpowiedzialnych za bezpieczeństwo pożarowe, a także osoby podejrzane o podżeganie do buntu.
- Szczegóły tej wstrząsającej tragedii oraz prowadzonego śledztwa poniżej.
- Polityka, ekonomia, sport, pogoda, nauka, najnowsze wiadomości z Polski i ze świata - to wszystko znajdziesz na RMF24.pl.
Policja poinformowała, że zakończono już przeszukiwanie pogorzeliska na osiedlu Tai Po w Hongkongu. 26 listopada doszło tam do potężnego pożaru wieżowców. Ogień błyskawicznie się rozprzestrzenił podczas remontu budynków, utrudniając akcję ratunkową.
Policja sprecyzowała, że wśród 140 dotychczas zidentyfikowanych ciał jest 91 kobiet i 49 mężczyzn. Najmłodsza ofiara miała zaledwie rok, a najstarsza - 97 lat. Wciąż za zaginione uznaje się 31 osób, w tym pomoce domowe z Filipin i Indonezji, jednak szanse, że służby znajdą jeszcze kogoś żywego, są niewielkie, a jeśli, to z każdą chwilą maleją.
W środę i czwartek mieszkańcy jedynego bloku, który nie został zajęty przez ogień, mogą w wyznaczonych godzinach wejść na maksymalnie 90 minut do swoich mieszkań w celu zabrania najcenniejszych rzeczy i dobytku. Pożar zniszczył siedem z ośmiu budynków kompleksu mieszkalnego. Mieszkało tam łącznie ponad 4 tys. osób. Przeszło 2,6 tys. mieszkańców umieszczono w hostelach i hotelach oraz tymczasowych kwaterach.
Trwa śledztwo w sprawie przyczyn tragedii. Władze wskazują, że do szybkiego rozprzestrzenienia się ognia przyczyniły się niestandardowe materiały budowlane użyte podczas renowacji, w tym łatwopalna siatka z tworzywa sztucznego i pianka izolacyjna.
Ogień, który objął kompleks Wang Fuk Court, jest określany jako najtragiczniejszy pożar budynku mieszkalnego na świecie od 1980 roku. W związku ze sprawą policja aresztowała dotychczas 21 osób, którym postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
Sześć ostatnich zatrzymanych osób to podwykonawcy odpowiedzialni za system sygnalizacji pożaru, który według wstępnych ustaleń i relacji mieszkańców nie działał.
Biuro policyjne ds. ochrony bezpieczeństwa narodowego twierdzi, że "niewielka grupa (...) zewnętrznych, antychińskich i destabilizujących sił” wykorzystuje katastrofę w Tai Po do siania zamętu w mieście i nie należy tego tolerować. Jak informowały lokalne media, co najmniej trzy osoby zostały dotychczas zatrzymane pod zarzutem „podżegania do buntu", w tym student wręczający ulotki z petycją, w której wzywano do przeprowadzenia niezależnego śledztwa.