Największy na świecie żaglowiec towarowy, który wyruszył z francuskiego wybrzeża do Baltimore w Stanach Zjednoczonych, zakończył swój pierwszy rejs przez Atlantyk wieczorem 24 października. Neoliner Origin, bo o nim mowa, to nie tylko kolejny statek na światowych szlakach handlowych. To symbol nadziei i technologicznej rewolucji w branży, która odpowiada za około 3 proc. globalnych emisji dwutlenku węgla.
- Więcej ciekawych informacji z Polski i ze świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl
Dla porównania, gdyby żegluga była państwem, znalazłaby się na szóstym miejscu pod względem emisji na świecie. Kluczowym problemem pozostaje wykorzystywanie przez większość statków tzw. ciężkiego oleju opałowego - jednego z najbardziej zanieczyszczających środowisko paliw kopalnych.
Neoliner Origin ma na celu zmienić ten stan rzeczy. Dzięki dwóm półsztywnym żaglom z włókna węglowego i szklanego, wspomaganym silnikiem dieslowsko-elektrycznym, statek może ograniczyć emisję gazów cieplarnianych nawet o 80 proc. w porównaniu z tradycyjnymi jednostkami napędzanymi wyłącznie silnikami spalinowymi.
Podczas inauguracyjnego rejsu na pokładzie znalazło się 1204 tony ładunku, w tym aż 500 tysięcy butelek koniaku Hennessy, kontenery z francuską briochą, dwanaście wózków widłowych i osiem hybrydowych samochodów Renault.
Codzienność na Neoliner Origin szybko nabrała własnego rytmu. Pasażerowie i załoga spotykali się na wspólnych posiłkach inspirowanych kuchnią francuską, a wieczory spędzali na grze w karty czy obserwacji wielorybów i delfinów z górnego pokładu. Mostek był otwarty dla ciekawskich, którzy mogli dowiedzieć się, że silnik pracuje jedynie na 20-50 proc. swojej mocy - resztę pracy wykonywały żagle, znacząco ograniczając zużycie paliwa.
Trzeciego dnia rejsu wydarzyło się coś, co mogło zagrozić ambitnym celom ekologicznym statku. Górny panel jednego z żagli pękł, a następnie rozpadł się na kawałki - prawdopodobnie z powodu wady konstrukcyjnej. Naprawa była możliwa dopiero po dotarciu do archipelagu Saint-Pierre i Miquelon u wybrzeży Kanady, gdzie pięcioosobowy zespół techników przez pięć dni odbudowywał żagiel w prowizorycznym warsztacie w ładowni.
W międzyczasie statek musiał polegać na jednym żaglu i silniku, co wpłynęło na zużycie paliwa i emisję. Dodatkowo, załoga musiała zmierzyć się z nieprzewidywalną pogodą - system niskiego ciśnienia, który miał zapewnić korzystne wiatry, zatrzymał się nad statkiem na półtora dnia, wywołując sztorm.
Według Międzynarodowej Rady ds. Czystego Transportu (ICCT), aż 90 proc. dekarbonizacji żeglugi będzie wymagać przejścia na czystsze paliwa, takie jak odnawialny wodór, a tylko 10 proc. można osiągnąć dzięki poprawie efektywności, np. poprzez instalację żagli wspomagających napęd. Jednak eksperci podkreślają, że żaglowce mają największy potencjał w przypadku mniejszych jednostek, podczas gdy światowa żegluga dąży do coraz większych statków.
Budowa Neoliner Origin kosztowała 60 milionów euro, a bilet pasażerski na dwutygodniowy rejs z Saint-Nazaire do Baltimore to wydatek rzędu 3200 euro.
Pomimo awarii żagla i niesprzyjającej pogody, Neoliner Origin dotarł do portu w Baltimore zaledwie dzień później niż planowano. Wstępne szacunki wskazują, że nawet przy ograniczonych możliwościach żaglowych statek zużył niemal połowę paliwa w porównaniu z tradycyjnymi jednostkami. W kolejnych miesiącach przewidziano już ponad 100 rejsów z pasażerami na pokładzie.