Dżochar Carnajew, terrorysta, który podłożył wraz z bratem bomby na mecie maratonu bostońskiego, został skazany na karę śmierci. Jego brat zginął w czasie policyjnej obławy. 15 kwietnia w 2013 roku zginęły trzy osoby a ponad 260 zostało rannych. Skazany na śmierć Carnajew może zostać stracony dopiero za kilka lat. Byłaby to pierwsza egzekucja w tym stanie od dziesięcioleci.

Ława przysięgłych ogłosiła swój werdykt po aż 14 godzinach obrad. Dżochar Carnajew został skazany na najwyższy wymiar kary - śmierć, m.in. na podstawie zarzutu o udział w spisku w celu użycia broni masowego rażenia.

Jednak do wykonania kary śmierci może dojść za kilka lat. Obrona na pewno wniesie apelację i wykorzysta wszelkie sposoby, by zamienić karę śmierci na dożywotnie więzienie.

To może być pierwsza egzekucja w tym stanie od dziesięcioleci. W stanie Massachusetts karę śmierci zniesiono w 1984 roku, ale nie uśmiercono żadnego skazanego od blisko 70 lat.

Sprawa Caranjewa toczyła się jednak nie przed sądem stanowym a federalnym. Werdykt został podjęty jednomyślnie przez 12 członków ławy. W przeciwnym razie Carnajew automatycznie zostałby skazany na dożywocie bez możliwości warunkowego zwolnienia. Formalnie wyrok musi ogłosić jeszcze sędzia.

Jak relacjonowały media, Carnajew podczas całego procesu zachowywał się spokojnie. W piątek słuchał orzeczenia ze spuszczoną głową i złożonymi rękoma.

8 kwietnia, ta sama ława przysięgłych uznała go za winnego zabójstwa trzech osób i ranienia 264 poprzez zdetonowanie 15 kwietnia 2013 roku dwóch bomb na mecie maratonu w Bostonie. Uznała go też za winnego zastrzelenia policjanta w trzy dni później. Carnajewa uznano wówczas za winnego wszystkich 30 postawionych mu zarzutów; za 17 z nich groziła mu kara śmierci.

Proces Carnajewa był jednym z najuważniej śledzonych w USA. Ława przysięgłych wysłuchała około 150 świadków, w tym ofiary zamachu. William Richard opowiadał jak musiał zostawić swego umierającego od ran 8-letniego syna, by ratować życie córce, które w zamach straciła nogę. Mimo to, był przeciwny najwyższemu wymiarowi kary.

Od samego początku procesu adwokatka Carnajewa Judy Clarke przyznawała, że jej klient brał udział w zamachu. Ale próbowała pokazać, że główną winę za zamach ponosił starszy brat Tamerlan, który był inicjatorem zamachu, by ukarać USA za politykę wobec państw muzułmańskich.

Tymczasem prokurator przedstawiała go jako współwinnego zamachu, który z zimną krwią podłożył bombę za grupą dzieci, zabijając 8-letniego chłopca. Według prokuratury Carnajew obrał za cel niewinnych ludzi, ponieważ chciał sterroryzować USA w dniu, kiedy oczy świata zwrócone były na Boston i odbywający się w nim maraton. Współpracował z bratem z myślą o przeprowadzeniu "skoordynowanego ataku w celu zmaksymalizowania terroru".

Pochodzący z Czeczenii bracia Carnajew od 10 lat mieszkali legalnie w USA, gdy 15 kwietnia 2013 roku dokonali zamachu. Bomby wykonali własnoręcznie, z szybkowarów wypełnionych stalowymi kulkami z łożysk i gwoździami. Starszy z braci - Tamerlan - zginał w strzelaninie z policją podczas obławy. Młodszego, Dżochara, znaleziono rannego kilka dni później; ukrywał się na łódce na przedmieściu Bostonu. Jak podawały media, ukrywając się w łódce chłopak własnoręcznie napisał: "my muzułmanie jesteśmy jednym ciałem, jeśli zranisz jednego, to ranisz nas wszystkich. (...) Przestańcie zabijać niewinnych ludzi, to my przestaniemy".

(j.)