Z rzymskiej siedziby koncernu energetycznego Enel skradziono komputer z danymi na temat lokalizacji planowanych elektrowni atomowych. Dokumenty są ściśle chronioną tajemnicą koncernu. Do kradzieży doszło tydzień przed referendum we Włoszech, między innymi na temat rządowego projektu powrotu do produkcji energii jądrowej.

W komputerze skradzionym z biura firmy w dzielnicy Tor di Quinto znajdowały się wyniki wstępnych badań i analiz zamówionych przez firmę, która byłaby jednym z wykonawców planu budowy elektrowni atomowych we Włoszech. Była tam też lista miejsc spełniających wymagane warunki do lokalizacji elektrowni, których wzniesienia chce rząd Silvio Berlusconiego.

Plany te są ostro krytykowane przez całą opozycję i nie mają poparcia większości Włochów, zwłaszcza po ciężkim kryzysie w japońskiej elektrowni Fukushima w rezultacie trzęsienia ziemi i tsunami. W związku z dyskusją, jaką wywołała na świecie ta katastrofa, włoski rząd odłożył o dwa lata realizację swych planów. Jednak niezbędnych prac poprzedzających ten etap nie przerwano.

Koncern Enel przyznał, że odkryta w piątek kradzież była zamierzona i należy ją uznać za wydarzenie "szczególne", zwłaszcza przed rozpoczynającym się 12 czerwca dwudniowym referendum. Włosi odpowiedzą w nim na pytanie, czy chcą powrotu do produkcji energii nuklearnej, z czego zrezygnowano, także w rezultacie referendum, po katastrofie w Czarnobylu.

W związku ze środkami bezpieczeństwa, jakie obowiązują w biurze Enel, nie wyklucza się, że kradzieży dokonał jeden z pracowników.