Kilkadziesiąt tysięcy Serbów demonstrowało pod gmachem parlamentu z powodu 20-procentowego bezrobocia i korupcji w rządzie. Zebrani domagali się wcześniejszych wyborów. Od dziesięciu lat Serbia żyje pod panowaniem skorumpowanego i niekompetentnego rządu - mówił w przemówieniu do tłumu demonstrantów przywódca SNS Tomislav Nikolić. Przeciętna płaca w Serbii wynosi dziś równowartość 350 euro.

Uczestnicy demonstracji zorganizowanej przez narodowców z Serbskiej Partii Postępowej (SNS) oskarżali rząd Partii Demokratycznej i prezydenta Borisa Tadicia o korupcję i pogorszenie sytuacji w kraju. "Złodzieje, złodzieje!" i "Chcemy zmiany, chcemy zmiany" - skandował tłum.

To ostatnie ostrzeżenie dla rządu. Nie chcemy robić tak, jak w Tunezji lub Egipcie - chcemy wcześniejszych wyborów - oświadczył w przemówieniu do demonstrantów jeden z przywódców opozycji, Velimir Ilić.

Organizatorzy protestu zapowiedzieli, że jeśli rząd nie ogłosi przedterminowych wyborów, za dwa miesiące zorganizują nową demonstrację. Wybory parlamentarne w Serbii powinny odbyć się w ustawowym terminie na wiosnę przyszłego roku.