Brytyjskie służby rumienią się ze wstydu po serii kompromitujących błędów wskazujących luki w systemie bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii. Od kilku lat w brytyjskich paszportach instalowane są elektroniczne chipy zawierające biometryczne dane właściciela. Miało być łatwiej, a wcale nie jest.

Posiadając taki dokument, Brytyjczycy po powrocie na Wyspy mogą przechodzić przez automatyczne bramki na lotniskach. Umieszczony w nich skaner porównuje charakterystyczne punkty twarzy ze zdjęciem w paszporcie, a po sprawdzeniu tożsamości podróżnego komputer otwiera wrota do Wielkiej Brytanii.

Okazuje się jednak, że sprzęt nie działa właściwie. Według doniesień na lotnisku w Manchesterze pary, które przez pomyłkę zamieniały się paszportami wychodząc z samolotu, bez problemu przechodziły na drugą stronę. Skaner nie potrafił nawet wychwycić różnic biometrycznych między kobietą a mężczyzną. Kilkakrotnie na terytorium Wielkiej Brytanii w ten sam sposób znalazły się osoby umieszczone na imigracyjnej czarnej liście.

Elektroniczne bramki zainstalowano w 10 brytyjskich portach lotniczych. Ten pilotażowy program bada na razie ich skuteczność.