Co najmniej 18 osób zginęło, a ponad 100 zostało rannych w wybuchu samochodu-pułapki w Karaczi, największym mieście Pakistanu. Do eksplozji doszło w pobliżu budynku, gdzie znajdują się biura policji.

Ofiar może być jeszcze więcej - powiedział anonimowy przedstawiciel policji. Po eksplozji powstał krater o średnicy 12 metrów i głębokości czterech metrów. Zwaliła się również część sąsiednich budynków. Według dziennikarza agencji Reutera, wybuch był tak silny, że w promieniu dwóch kilometrów z okien wyleciały szyby. Był to jeden z najkrwawszych od lat ataków terrorystycznych w 17-milionowym Karaczi, które jest głównym portem i centrum finansowym Pakistanu.

Do ataku doszło w dzielnicy, która w związku z zaostrzoną kontrolą znana jest jako "czerwona strefa". Na jej terenie znajdują się m.in.: rezydencja gubernatora i szefa prowincji Sindh, amerykański konsulat, pięciogwiazdkowe hotele oraz biura regionalnych władz.

Napastnicy, których było prawdopodobnie sześciu, przerwali kordon bezpieczeństwa, otwierając ogień do policjantów - powiedział szef lokalnej policji Salahuddin Babar Khattak. Potem furgonetka wyładowana materiałami wybuchowymi wjechała w siedzibę departamentu ds. postępowania karnego. Dwupiętrowy budynek zawalił się. Przetrzymywano w nim i przesłuchiwano rebeliantów.