Trzech zawodników zespołu futbolu amerykańskiego Uniwersytetu Wirginii nie żyje, a dwóch kolejnych jest rannych po strzelaninie, do jakiej doszło w Charlottesville. W sprawie zatrzymano studenta tej samej uczelni. To on miał strzelać do młodych mężczyzn.

Policja w hrabstwie Henrico w poniedziałek zatrzymała 22-letniego Christophera Darnella Jonesa. W strzelaninie zginęli Lavel Davis Jr, Devin Chandler i D'Sean Perry. Trener drużyny futbolu amerykańskiego Tony Elliot podkreślił, że nie ma słów, by określić jego zdruzgotanie. "To byli niesamowici młodzi mężczyźni z aspiracjami i niezwykle świetlaną przyszłością" - komentował.

O życie w szpitalu walczy kolejny zawodnik - Mike Hollins. Kolejna osoba ranna jest w stanie stabilnym.

Z informacji przekazanych przez policję i uniwersytet wynika, że do strzelaniny doszło w autokarze w niedzielę wieczorem czasu lokalnego. Studenci wrócili właśnie z wycieczki do Waszyngtonu. Jones, były członek drużyny futbolu amerykańskiego, miał otworzyć ogień do aktualnych zawodników zespołu. W czasie poszukiwania sprawcy, uniwersytet musiał odwołać zajęcia dla ponad 4000 studentów. Kampus został zamknięty. Obława zakończyła się w poniedziałek ranem, kiedy Jones trafił w ręce policji. Mężczyznę zatrzymał funkcjonariusz policji, który zauważył jego auto w hrabstwie Henrico.

Policja nie podaje, jaki był motyw ataku.

Rektor uniwersytetu Jim Ryan nazwał incydent "smutnym, szokującym i tragicznym dla społeczności uniwersyteckiej". "Kiedy patrzę na naszych studentów, widzę własne dzieci. Nie mogę sobie wyobrazić nic gorszego dla rodzica niż utrata dziecka" - zaznaczył.

Tylko w tym roku w Stanach Zjednoczonych doszło do 68 strzelanin na terenach szkół i uniwersytetów. Najbardziej tragiczną pozostaje strzelanina na uczelni Virginia Tech z 2007 roku. Wówczas 23-letni student zabił 32 osoby, zanim popełnił samobójstwo - podaje CNN.