W zakładach Airbusa w Tuluzie rozpoczęła się akcja protestacyjna, która ma potrwać co najmniej do końca tygodnia. Strajkujący domagają się podwyżek płac oraz zatrudnienia dodatkowych osób - poinformował przedstawiciel związków zawodowych.

Na 12 godzin została dziś wstrzymana produkcja samolotów dalekiego zasięgu A330 i A340. Jutro do strajku dojdzie w oddziale, w którym odbywa się montaż A320, w środę - A380, a w czwartek stanie fabryka części. W piątek do protestu dojdzie w oddziale badawczym koncernu. Związkowcy poinformowali, że będą blokować rozładunek samolotów transportowych, które dostarczają części z innych europejskich fabryk.

Po raz pierwszy wszystkie organizacje związkowe mobilizują się, aby wspólnie zaprotestować przeciwko wynagrodzeniom oraz warunkom pracy i zatrudnienia - powiedział przedstawiciel jednego z pięciu związków zawodowych biorących udział w strajku.

Dyrekcja Airbusa zaproponowała pracownikom wzrost płac rzędu 1,5-1,9 proc., jednak ci chcą podwyżek o 3,5 proc., porównywalnych do tych, jakie mieli w roku 2009. Ponadto domagają się zatrudnienia dodatkowych pracowników.

Przedstawiciele Airbusa podkreślają, że proponowane podwyżki są odpowiednie biorąc pod uwagę tegoroczne wynagrodzenia w przemyśle lotniczym. Twierdzą też, że w tym roku planują zatrudnić 1,5 tys. nowych pracowników. Połowa z nich ma pracować we francuskich oddziałach koncernu.