Na Słowacji właśnie zaczął obowiązywać nowy taryfikator mandatów. Słowacka policja nie będzie już mogła dowolnie karać kierowców, co nie oznacza, że kary będą mniejsze. Warto o tym pamiętać wybierając się na słowackie stoki narciarskie czy na baseny termalne, bo jeden mandat może kosztować więcej niż kilkudniowy wypad całej rodziny.

Kary nie są małe. Za niezastosowanie się do znaku "stop" grozi 150 euro mandatu, ale już jeśli w ten sposób doprowadzimy do wypadku, to kara może wzrosnąć nawet do 650 euro. Za używanie tzw. "antyradaru" - 150 euro, a tylko za jego posiadanie - 100 euro. Za jazdę bez prawa jazdy lub pod wpływem alkoholu do 650 euro. Może być mniej, ale jeśli przekroczymy dozwoloną prędkość o więcej, niż 71 km na godzinę, możemy być pewni mandatu w wysokości 650 euro. Polskich kierowców takie stawki szokują. Lepiej więc zwolnić u naszych południowych sąsiadów, bo taki mandat, czyli po słowacku "pokuta", trzeba będzie długo odpokutowywać.