​Od dzisiaj polscy rolnicy mogą składać wnioski o unijne dopłaty do przechowalnictwa mięsa wieprzowego. Chodzi między innymi o mrożenie mięsa na kilka miesięcy tak, aby jego cena na rynku wzrosła. Polska jako kraj, który najbardziej cierpi z powodu rosyjskiego embarga, od początku zabiegała o unijne wsparcie dla tego sektora - informuje korespondentka RMF FM w Brukseli, Katarzyna Szymańska-Borginon. Nie wszystko dzieje się jednak zgodnie ze scenariuszem, jaki chciała Warszawa.

Komisja Europejska trzyma rolników w szachu, bo nie wiadomo, jak długo unijne dopłaty będą utrzymane: czy będzie to tydzień, czy raczej miesiąc. Nie wiadomo też, jaka suma jest przewidziana dla Polski z ogólnego budżetu na wsparcie dla przechowywania wieprzowiny. Oznacza to, że znowu może powtórzyć się niefortunna rywalizacja na zasadzie, kto pierwszy ten lepszy. Co więcej, cały czas obowiązuje reguła, zgodnie z którą, gdy złoży się wniosek o przechowywanie mięsa przez trzy miesiące, to w tym okresie nie można go wcześniej wycofać. Dotyczy to sytuacji, gdy po dwóch miesiącach przechowywanie mięsa nie będzie opłacalne.

Wysokość dopłat zależeć będzie od rodzaju mięsa i okresu jego przechowywania. Wynosić będą one od 210 do 305 euro za tonę. W tej sprawie wśród krajów Unii także nie ma solidarności. Przeciwne takiemu wsparciu z unijnej kasy były między innymi Niemcy, Szwecja i Hiszpania. Instrumentu tego nie popierają także Wielka Brytania, Holandia czy Republika Czeska. Najbardziej zależało na nich Polsce, krajom bałtyckim oraz Danii i Belgii. Komisja Europejska długo twierdziła, że ceny wieprzowiny nie spadły tak dramatycznie, żeby trzeba było interweniować. Dopiero unijny komisarz do spraw rolnictwa Phil Hogan zdecydował o uruchomieniu tego wsparcia.

(md)