Rosja zaostrza kurs wobec opozycji. Przed zaplanowaną w Moskwie niedzielną demonstracją anty-rządową działacze opozycji wzywani są na rozmowy z prokuratorami i milicjantami. Część z nich trafiła również do aresztu.

Władze Moskwy zakazały demonstracji, bo jak tłumaczą, może ona doprowadzić do uszkodzenia pomnika Jurija Dołgorukiego, który znajduje się w centrum miasta. "Nielegalne zgromadzenie zostanie rozpędzone" - grożą władze.

To wpisuje się w retorykę Putina, który powiedział niedawno, że opozycję należy bić pałką- mówi Siergiej Udalcow jeden z organizatorów moskiewskiego protestu. "Bez względu na zakazy wyjdziemy na ulicę z czarnymi kartkami jako symbolem braku zaufania wobec władzy wszystkich szczebli"- podkreśla.

Wcześniej uczestników nielegalnych demonstracji karano grzywnami. Teraz władze sięgnęły po ostrzejsze metody. Znany obrońca praw człowieka Lew Ponomariow został już drugi raz w ciągu miesiąca skazany na 4 dni aresztu.