Polscy strażacy przystąpią dziś do gaszenia pożarów na greckiej wyspie Evia. Dotarli tam wczoraj po południu.

Gęsty dym nad lądem było widać już z pokładu promu, którym polscy strażacy transportowali sprzęt.

Baza ponad 150 naszych strażaków znajduje się na północno-zachodnim krańcu wyspy, w miejscowości Neos Pirgos. Obóz polskich strażaków znajduje się nad samym morzem, temperatura na miejscu wynosi teraz ponad 30 stopni Celsjusza. 

Nad miejscowością unosi się coraz więcej dymu, nawiewanego przez wschodni wiatr z rejonów objętych najpoważniejszymi pożarami.

Jeszcze wczoraj nasi strażacy wyruszyli na rozpoznanie z centrum koordynacji akcji gaśniczej do miejsc, w których ich greccy koledzy potrzebują wsparcia. Dziś przystąpią do kolejnych, konkretnych działań. Ruszą na wschód od swojego obozu. To w tym rejonie wciąż szaleją największe pożary, które łącznie próbuje gasić ośmiuset strażaków. To zastępy z całej Europy, ale też grupa m.in. z Izraela.

Wiadomo, że część ekip wycofuje się dziś z akcji gaśniczej na wyspie - jest tak w przypadku Włochów i Hiszpanów, którzy muszą wracać ze względu na podobną sytuację w swoich krajach. Polska grupa jest natomiast gotowa, by zostać na miejscu tak długo, jak tylko będzie potrzeba.

Obóz strażaków jest w pełni niezależny, wyposażony m.in. w agregaty prądotwórcze i niezbędne zapasy.

Do tej pory z wyspy ewakuowano już tysiące osób, a ogień strawił obszar większy niż polska część Puszczy Białowieskiej.

W sobotę do Grecji wyruszyła grupa polskich strażaków wraz z 46 pojazdami. To dwa moduły do gaszenia pożarów lasów z ziemi z użyciem pojazdów. Grupa ma wesprzeć greckie służby walczące z pożarami szalejącymi tam niemal od dwóch tygodni.

Wybuchają kolejne pożary

Na greckim półwyspie Peloponez kolejny dzień trwają próby opanowania pożarów lasów. W tamtejszej gminie Gortyna strażacy walczyli w nocy z 10-kilometrowym frontem ognia.

Wieczorem grecka straż pożarna informowała, że w ciągu minionej doby trwała walka z 54 nowymi pożarami. Obecnie krytyczna sytuacja panuje w niektórych częściach Peloponezu oraz na wyspie Eubea.

Według lokalnych mediów, ewakuowano 19 wiosek położonych na terenie Gortyny. Domy spłonęły w miejscowości Pirris. Strażacy usiłowali też powstrzymać rozprzestrzenianie się ognia na prefekturę (nomos) Ilia, a ich pracę utrudniał porywisty wiatr - podaje niemiecki tygodnik "Der Spiegel".

Na Eubei, drugiej co do wielkości wyspie Grecji, walka z żywiołem trwa już ósmą dobę. Pracę 900 strażaków - w większości wolontariuszy z innych krajów - wspierało 14 śmigłowców przeciwpożarowych. Po tym, jak wieczorem maszyny te skończyły swoją pracę, pożary w niektórych miejscach znów się nasiliły. Szczególnie poszkodowane zostały okolice miejscowości Istiea, Kamatriades i Awgaria.

Na środę synoptycy zapowiadają w Grecji kilka godzin opadów deszczu, w tym w częściach Eubei i Peloponezu.

Wiceminister obrony cywilnej i zarządzania kryzysowego Nikos Hardalias powiedział, że walka z żywiołem była "największym dotąd wyzwaniem" dla strażaków w tym kraju oraz że zrobiono "wszystko, co było w granicach ludzkich możliwości". Poradziliśmy sobie z niezwykłą z operacyjnego punktu widzenia sytuacją, w której trzeba było walczyć z 586 pożarami w ciągu ośmiu dni w najgorszych pogodowych warunkach od 40 lat. Nigdy jeszcze w historii straży pożarnej nie było kombinacji aż tylu negatywnych czynników - zaznaczył.

Jak poinformował, pożary w Grecji dotychczas zmusiły 60 tys. osób do opuszczenia domów i zniszczyły dziesiątki tysięcy hektarów lasów. Podczas walki z żywiołem zginęły dwie osoby, w tym ochotnik wspomagający straż pożarną, a dwóch strażaków zostało poważnie rannych.

/RMF FM
/RMF FM
Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego nowego internetowego Radia RMF24.pl:

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24.pl na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.