Porwany przez somalijskich piratów chemikaliowiec "St.James Park", na pokładzie którego jest Polak, dopiero wczoraj przybył do wybrzeży Somalii. Porywacze do tej pory nie skontaktowali się z armatorem.

Zdaniem Krzysztofa Liedela, eksperta do spraw terroryzmu, porywacze nie sformułowali jeszcze swoich żądań, bo statek do tej pory był na morzu. A to nie piraci stawiają warunki armatorowi a zleceniodawcy. Jednostka płynie tak długo, bo jak twierdzi Liedel, porywacze chcieli zgubić ewentualny pościg.

W ostatnim tygodniu doszło do kilku kolejnych porwań. Piraci porwali między innymi dwa statki brytyjskiego armatora. Według Liedela, porwania mogą teraz stać się domeną Al-Kaidy: Dokonała ona przegrupowania swoich sił do krajów Afryki i dzisiaj szacuje się, że około 40 procent uzyskanych z okupu pieniędzy jest przeznaczanych na działalność terrorystyczną.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że aPorywacze "St.James Park" nie skontaktowali się z armatorem

Porwany przez somalijskich piratów chemikaliowiec "St.James Park", na pokładzie którego jest Polak, dopiero wczoraj przybył do wybrzeży Somalii. Porywacze do tej pory nie skontaktowali się z armatorem.

Zdaniem Krzysztofa Liedela, eksperta do spraw terroryzmu, porywacze nie sformułowali jeszcze swoich żądań, bo statek do tej pory był na morzu. A to nie piraci stawiają warunki armatorowi a zleceniodawcy. Jednostka płynie tak długo, bo jak twierdzi Liedel, porywacze chcieli zgubić ewentualny pościg.

W ostatnim tygodniu doszło do kilku kolejnych porwań. Piraci porwali między innymi dwa statki brytyjskiego armatora. Według Liedela, porwania mogą teraz stać się domeną Al-Kaidy: Dokonała ona przegrupowania swoich sił do krajów Afryki i dzisiaj szacuje się, że około 40 procent uzyskanych z okupu pieniędzy jest przeznaczanych na działalność terrorystyczną.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że armatorzy raczej chętnie płacą okup za swoje jednostki, więc dla terrorystów to szybkie i łatwe pieniądze.