UFO, UAP, NOL - niezidentyfikowane obiekty latające rozbudzają wyobraźnię, ale wciąż traktowane są raczej jako wytwór fantastów. Obserwatorom tego typu zjawisk zarzuca się, że dowody dostarczane opinii publicznej są fatalnej jakości, a ich analiza prowadzona jest przez ludzi, którzy nie posiadają odpowiednich kompetencji. Tu pojawia się Projekt Galileo - międzynarodowa inicjatywa zrzeszająca naukowców, którzy chcą właśnie naukowymi metodami rzetelnie zbadać możliwość występowania pozaziemskich technologii w obserwowalnej rzeczywistości.

Galileo utworzono w roku 2021 roku, a jego pomysłodawcą jest prof. Avi Loeb z Uniwersytetu Harwarda. Loeb podjął się tej inicjatywy po opublikowaniu raportu o UFO przygotowanego przez amerykański wywiad i po przemówieniu szefa NASA, który wprost stwierdził, że fenomen UFO wymaga rzetelnej i naukowej, wieloaspektowej analizy.

Dziś Projekt Galileo zrzesza naukowców z dziedziny astrofizyki, astrobiologii, chemii, informatyki, fizyki eksperymentalnej i teoretycznej, a nawet antropologii, komunikacji, religioznawstwa i mediów.

Celem programu - jak informują sami autorzy - jest przeniesienie poszukiwań śladów Pozaziemskich Cywilizacji Technologicznych (ETC) z dziedziny przypadkowych, anegdotycznych obserwacji i legend do głównego nurtu przejrzystych, potwierdzonych i systematycznych badań naukowych. To pierwsze tego typu przedsięwzięcie w historii ludzkości, które napotyka jednak na poważne problemy natury formalnej.

Projekt Galileo zajmuje się głównie zbadaniem fenomenów zjawisk lotniczych i próbą zrozumienia obiektów międzygwiezdnych, które wykazują cechy nietypowe dla asteroid i komet. Jako przykład naukowcy podają obiekt nazwany "Omuamua", który kilka lat temu nawiedził Układ Słoneczny.

Prof. Avi Loeb zadaje istotne badania w kontekście debaty nad UFO: kto bada zgłoszone obserwacje i kto ma prawo oglądać dowody? Istnieje w tej kwestii poważna rozbieżność między naukowcami a rządami, które zajmują się przede wszystkim bezpieczeństwem narodowym.

To już nie science fiction

Trudno wykryć inteligencję. Ale prawdopodobnie możliwe jest wykrycie technologii - mówi amerykańskiemu "Newsweekowi" Ravi Kopparapu, planetolog z Centrum Lotów Kosmicznych NASA im. Roberta H. Goddarda. Dodaje też, że badania nad obcymi cywilizacjami już dawno wykroczyły poza ramy fantastyki.

Kopparapu pracuje nad znalezieniem planet nadających się do zamieszkania, na których mogłoby istnieć życie biologiczne lub technologiczne. W tym celu szuka śladów cywilizacji, które rozwinęły się poza naszym Układem Słonecznym.

Galileo z kolei przeszukuje niebo za pomocą technologii podczerwieni, optycznych, radiowych i audio. "W zasadzie kręcimy film nieba" - mówi "Newsweekowi" Loeb, twierdząc, że to pierwsze tak systematyczne badanie.

Przełomowy rok dla badań nad UFO

W lipcu były oficer wywiadu USA David Grusch stwierdził przed Kongresem, że rząd USA zebrał i ukrył nie stworzone przez człowieka artefakty oraz "nienaruszone i częściowo nienaruszone pojazdy". Grusch zeznał pod przysięgą, że że Stany Zjednoczone od lat 30. XX wieku są w posiadaniu technologii o pochodzeniu pozaziemskim, a także ciał obcych istot oraz prowadziły od tego czasu kampanię dezinformacji nastawioną na zaprzeczanie ich istnieniu.

Urzędnik przyznał co prawda, że sam nie widział dowodów, a jego zeznania opierały się na wywiadach z "urzędnikami wyższego szczebla". Mimo wszystko, wystąpienie byłego oficera wywiadu uznano za przełomowe.

Kongres podtrzymał twierdzenia Gruscha. Później zgłosili się także inni. Pilot Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych Ryan Graves przyznawał, że zarówno personel wojskowy, jak i piloci cywilni "regularnie" widują UFO. Graves powiedział również, że "gdyby opinia publiczna zobaczyła posiadane przez niego nagrania, dyskusja na szczeblu krajowym uległaby zmianie".

"Newsweek" informuje również, że na początku 2023 roku, z redakcją skontaktował się kongresman z Tennessee Tim Burchett, który przekazał, że "Stany Zjednoczone odkryły statek i istoty, niepochodzące z planety Ziemia".

Bezpieczeństwo przede wszystkim?

Komentarze takie jak te wygłoszone pod przysięgą przez Gruscha wywołały burzliwą dyskusję na temat przejrzystości działań rządu USA. Także w tej kwestii z pomocą ma przyjść Projekt Galileo ze swoją metodą naukową. 

Są dwie możliwości - uważa prof. Loeb. Są to sondy reprezentujące technologie opracowane przez wrogie nam kraje, takie jak Chiny i Rosja - stwierdza. To stanowiłoby poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Zagrożenie nieznane i co gorsza takie, którego USA nie są świadome. Szef Galileo dodaje jednak: "Alternatywą jest, że to pochodzi spoza Ziemi. To może zainteresować naukowców. Tak czy inaczej ważne jest dotrzeć do sedna". Wtóruje mu Sean Kirkpatrick były szef AARO (rządowej agencji badającej zjawiska "anomalne"), który stwierdza: "Jeśli nie udowodnimy, że to obcy, znajdziemy dowody na aktywność innych ludzi na naszym podwórku. A to bardzo niedobrze".

Naukowcy rozmawiający z "Newsweekiem" sugerują, że przełom w badaniach może nastąpić w ciągu zaledwie kilku lat.