W skali Unii Europejskiej Polacy są najbardziej zainteresowani możliwością leczenia się w innym kraju unijnym, co gwarantuje im działająca od końca 2014 roku unijna dyrektywa o leczeniu transgranicznym - wynika z raportu, który Komisja Europejska opublikowała w południe. Korespondentka RMF FM do tego dokumentu dotarła jednak wcześniej.

Z raportu wynika, że Polacy złożyli cztery razy więcej wniosków o udzielenie informacji na temat leczenia za granicą niż jakikolwiek inny kraj unijny. W zeszłym roku Polacy zadawali pytania w specjalnych, narodowych punktach informacyjnych aż 31 tys. 736  razy. Dla porównania Włosi w ogóle nie mieli możliwości telefonowania, drogą mailową zapytało tylko 428 osób i nikt nie przyszedł osobiście do punktu informacji (dla porównania: prawie 5 tys. Polaków pofatygowało się osobiście, by zapytać o leczenie za granicą).

Eksperci z Komisji Europejskiej tłumaczą, że to zainteresowanie Polaków wynika zarówno z trudnego dostępu do niektórych usług medycznych w Polsce, jak i z nagłośnienia unijnej dyrektywy w mediach.

O dokumencie było w Polsce mówiło się dużo, bo do końca próbował zablokować ją rząd PO-PSL. Okazuje się, że niesłusznie. Polski NFZ nie został zalany wnioskami o refundację. W zeszłym roku otrzymał ich 4872. Chodzi o refundację, która nie wymaga uprzedniej, wstępnej zgody NFZ, czyli np. usługi dentystyczne czy leczenie zaćmy.

Większość z nich NFZ zaakceptował. Kosztowało to około 2 mln euro. Polski NFZ zaakceptował natomiast tylko 3 z 42 wniosków o zabiegi bardziej skomplikowane i droższe, które wymagają wcześniejszej autoryzacji. Tego typu odrzucanych wniosków w Polsce jest o wiele więcej niż w innych krajach. Np. we Włoszech odrzucono tylko połowę wniosków, a w Luksemburgu prawie wszystkie zaakceptowano.

Odmowa wynika najczęściej z tego, że Polacy chcą dostać się za granicę na zabiegi, które nie są dostępne w kraju.  Dyrektywa o leczeniu transgranicznym przewiduje natomiast zwrot kosztów tylko za usługi, która są dostępne w kraju i tylko do pułapu krajowego.

(abs)