Słynny most Golden Gate w San Francisco zamienił się w miniony weekend... w gwizdek. Silny zachodni wiatr sprawił, że konstrukcja zaczęła wydawać głośny, przeciągły dźwięk. Był on słyszany nawet z odległości kilku kilometrów.

Służby miejskie w San Francisco zostały w piątek zasypane pytaniami o przyczynę dziwnego dźwięku wydawanego przez most.

Dla jednych było to potępieńcze wycie, dla innych zapowiedź katastrofy, a jeszcze inni uznali to za piękną muzykę, którą urządziła natura. Gwizd był tak silny, że w przejeżdżających przez most autach nie było słychać warkotu silników.

A wszystko to za sprawą pewnych zmian wprowadzanych na moście. Inżynierowie doszli do wniosku, że trzeba zastąpić stare, grube barierki ochronne cieńszymi. Chodziło o poprawienie aerodynamiki mostu, tak by był on bardziej odporny na podmuchy wiatru. Nowe barierki zaczęto montować po zachodniej stronie mostu, czyli po tej, z której w ten weekend mocno powiało. Okazało się, że szczeliny między kratkami barierek wprawiają powietrze w wibracje. Powstał gigantyczny gwizdek. Co ciekawe, gdy specjaliści badali makietę przeprawy w tunelu aerodynamicznym, nie zaobserwowano takiego zjawiska.

Do tej pory wymieniono już 75. proc. barierek po zachodniej stronie mostu. Gdy prace zostaną ukończone, gwizd może być jeszcze głośniejszy. Rozwiązania zaradcze nie są planowane - przynajmniej na razie. Może śpiew Złotych Wrót jeszcze bardziej rozsławi tę konstrukcję?

Wiszący most Golden Gate otwarto w 1937 roku. Łączy San Francisco z hrabstwem Marin. Miesięcznie przejeżdża przez niego 3,5 mln samochodów, odwiedzany jest też przez rzesze turystów. Ale Golden Gate otoczony jest też ponurą sławą - nazywany jest Mostem Samobójców.

Opracowanie: