To niewyobrażalna tragedia - napisała w specjalnym oświadczeniu żona pilota, który małym jednosilnikowym samolotem wbił się w biurowiec amerykańskiego urzędy podatkowego w Austin w Teksasie. Po identyfikacji wiadomo już, że oprócz niego zginęło jeszcze dwóch pracowników urzędu. Kilku zostało rannych.

Kobieta nie wspomina natomiast o problemach podatkowych, które miały być powodem tego desperackiego kroku. Przeprasza za to rodziny ofiar. Słowa nie mogą wyrazić żalu i współczucia jakie czuje względem osób dotkniętych tą niewyobrażalną tragedią - pisze żona pilota.

Amerykańska prasa ujawnia wiele szczegółów z ich życia. Gazety piszą, że mężczyzna był informatykiem. Nie był dobrym fachowcem. W poszukiwaniu pracy do Teksasu przyjechał z Kalifornii. Nie wysłał do amerykańskiej skarbówki zeznania podatkowego. Zarządzono kontrolę. To był początek jego problemów finansowych. Wystawiono nakaz zapłaty 10 tysięcy dolarów zaległych podatków. Na kilka godzin przed tragedią z domu wyprowadziły się żona i córka. Miały dość jego agresywnego zachowania.

Wcześniej mężczyzna był podobno sympatycznym, spokojnym człowiekiem. W liście pożegnalnym swoje słowa kierował do Urzędu Podatkowego "weźcie kawałek mojego ciała i śpijcie dobrze"