​Estonia, która rozpoczęła swoje przewodnictwo w Unii Europejskiej chce utrudnić życie Gazpromowi. Już 25 lipca Estonia przedstawi nową propozycję mandatu na negocjacje z Rosją w sprawie Nord Stream 2, drugiej nitki gazociągu, który ma ominąć Ukrainę i państwa tranzytowe - ustaliła dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymanska-Borginon.

Propozycja mandatu na rozmowy z Rosją w sprawie Nord Stream 2 przedstawiona przez Komisje Europejską jest - zdaniem Polski i państw bałtyckich - słaba.  Kraje Europy Środkowo-Wschodniej obawiają się, że przyjęcie go ugruntuje pozycję Gazpromu w regionie i zaszkodzi projektom dywersyfikacyjnym. "Miękki mandat"  KE zakłada tylko częściowe stosowanie prawa unijnego.

To, co proponuje Estonia jest prawdziwą rewolucją. Byłby to o wiele mocniejszy mandat niż ten, który zaprezentowała KE, dlatego KE dość sceptycznie oceniła estońską propozycję.

Estonia chce, żeby prawem europejskim objąć cały wolumen gazu, który dostarczany jest z Rosji do Unii Europejskiej.  Uderzyłoby to w monopol Gazpromu. Dlaczego mamy rozmawiać o Nord Stream 2, a pominąć Nord Stream 1? Logiczne jest połączenie obu spraw - tłumaczył estoński dyplomata. Zapowiedział, że to pytanie zostanie postawione krajom Unii już podczas grupy roboczej odbywającej się 25 lipca.

Pierwsza nitka Gazociągu Północnego już została wyłączona spod unijnego prawa. Natomiast KE wyraźnie jest gotowa na ustępstwa w sprawie drugiej nitki. Propozycja Estonii utrudni negocjacje i prawdopodobnie je znacznie przedłuży.


(łł)