Poruszająca prośba chińskiego emeryta. 85-letni Han Zicheng wywiesił na przystanku autobusowym kartkę, na której napisał: "Szukam kogoś, kto mnie adoptuje".

Żona Hana już nie żyje, dzieci opuściły rodzinny dom. Synowie (jeden z nich mieszka aż w Kanadzie) zerwali z nim kontakt. Staruszek boi się, że umrze samotnie, w swoim maleńkim mieszkaniu w miejscowości Tianjin.

Samotny mężczyzna po 80. Silny, może robić zakupy, gotować, umie sam zadbać o siebie. Nie cierpi na chroniczne schorzenia - "reklamuje" się emeryt. 

Podkreśla, że ma swoje pieniądze: jest byłym pracownikiem instytutu badawczego, co miesiąc dostaje emeryturę. Nie chce iść do domu starców. 

Mam nadzieję, że znajdzie się osoba o dobrym sercu, która wesprze mnie na stare lata i pochowa, gdy umrę - dodaje. 

Han podkreśla, że dużo przeżył: japońską okupację podczas II wojny światowej, chińską wojnę domową i rewolucję kulturalną. Trudno mu jednak teraz poradzić sobie z samotnością. Martwi się też o swoją przyszłość: że zapadnie na zdrowiu i nie będzie w stanie już sobie sam poradzić. Brakuje mu również zwyczajnego towarzystwa. I chce mieć przy sobie kogoś, kto "potrzyma go za rękę, gdy będzie umierał". 

(m)

Daily Mail