Zdalnie sterowany pojazd podwodny (ROV) odnalazł szczątki blisko wraku Titanica - poinformowała amerykańska Straż Wybrzeża. Telewizja CNN podała, że jak dotąd nie ma pewności, czy znalezione szczątki to elementy poszukiwanej łodzi podwodnej Titan. Brytyjski ekspert ds. ratownictwa David Mearns ocenił, że odnaleziono "ramę i tylną osłonę" jednostki.

"Pole szczątków zostało odnalezione w obrębie obszaru poszukiwań blisko Titanica. Eksperci wewnątrz połączonego dowództwa analizują informacje" - oznajmiła USCG na Twitterze.

Zapowiedziała też, że o godz. 15 czasu lokalnego (godz. 21 w Polsce) odbędzie się konferencja prasowa w tej sprawie.

Ekspert: Prawdopodobnie znaleziono dwie kluczowe części łodzi Titan

Brytyjski ekspert ds. ratownictwa David Mearns ocenił, że zdalnie sterowany robot podwodny odnalazł "ramę i tylną osłonę" poszukiwanej jednostki.

Pole szczątków oznacza rozpad łodzi podwodnej (...). To naprawdę wskazuje na najgorszy scenariusz, który jest katastrofalną awarią i ogólnie jest to implozja - ocenił Mearns. Jedyną łaską w takich sytuacjach są wydarzenia natychmiastowe, dosłownie w milisekundach, wtedy załoga nie wiedziałaby, co się dzieje - dodał.

Podobnego zdania jest, według Sky News, admirał sir James Burnell-Nugent, były dowódca Royal Navy, który powiedział, że "charakter informacji sugeruje, że te szczątki są w jakiś sposób powiązane z Titanem".

Oczywiście wokół Titanica znajduje się duże pole szczątków i różne rzeczy, które widzieliśmy wydobyte z Titanica, pochodzą z tego pola. Obejmuje ono kilka hektarów - mówił Burnell-Nugent.

Myślę jednak, że gdyby to były szczątki Titanica, Straż Przybrzeżna zrobiłaby rozróżnienie w swojej informacji. Tak naprawdę jest to prawdopodobnie ponura wiadomość, która sugeruje, że Titan mógł implodować pod ogromnym ciśnieniem wody morskiej, gdy poruszał się w głąb oceanu - oświadczył admirał.

Na pokładzie łodzi Titan miał skończyć się tlen

Eksperci informowali, że tlenu na pokładzie łodzi podwodnej Titan zabraknie pomiędzy godziną 13:08 a 13:18 czasu polskiego. Oznacza to, że poszukiwania wkroczyły w krytyczną fazę.

Tlenu może jednak starczyć na dłużej, jeżeli przebywający na pokładzie łodzi "będą gospodarować nim oszczędnie".

Glen Singleman, specjalista od medycyny ekstremalnej, powiedział, że wyliczenia dotyczące 96-godzinnego zapasu tlenu, o którym mówi się od czasu utraty kontaktu z łodzią podwodną, oparte są na zużyciu tlenu przez przeciętne osoby o średnim metabolizmie. W sytuacji stresowej ludzie mogą - w zależności od osobowości - zużywać tlen szybciej lub wolniej.

Do tego, jak zauważa Singleman, "trzeba kontrolować przepływ tlenu, usuwać dwutlenek węgla i parę wodną". Są to trzy rzeczy w środowisku wewnętrznym, które trzeba kontrolować. Czwartą rzeczą jest temperatura wody, która tam na dole wynosi od 0 do 1 st. Celsjusza - zaznaczył.

Aby zapobiec gromadzeniu się dwutlenku węgla, statki podwodne są wyposażone w "płuczki", które usuwają dwutlenek węgla z powietrza. Problem polega na tym, że po pewnym czasie dochodzi się do punktu nasycenia i trzeba wymienić wapno sodowane służące do usuwania CO2 - powiedział Singleman.

Spadek tlenu w powietrzu poniżej standardowego poziomu wynoszącego 21 proc. może skutkować niedotlenieniem, w którym tkanki ciała zostają pozbawione odpowiedniego zaopatrzenia. Stężenie tlenu na poziomie 10 proc. i niższym może skutkować utratą przytomności i śmiercią.

Dr David Gallo, badacz głębin morskich, cytowany przez "Guardiana", powiedział, że jeśli nawet uda się zlokalizować zaginioną łódź podwodną, to jej wydobycie zajmie wiele godzinWynurzenie nie może nastąpić natychmiast, musi być stopniowe - podkreślił.

Zdalnie sterowany robot przeczesuje dno oceanu

Amerykańska Straż Przybrzeżna informowała po południu czasu polskiego na Twitterze, że kanadyjski statek Horizon Arctic rozmieścił zdalnie sterowanego robota (ROV), który "dotarł do dna i rozpoczął poszukiwania zaginionej łodzi podwodnej".

Jest to pierwszy obiekt, który przeczesuje dno w poszukiwaniu zaginionej łodzi. 

Na obszar poszukiwań zaginionej łodzi podwodnej przybył już też Victor 6000. To robot podwodny obsługiwany przez francuski instytut badawczy Ifremer.

Sprzęt może oświetlać i fotografować w czasie rzeczywistym obszar odpowiadający kortowi tenisowemu. Będzie sterowany przez dwóch operatorów ze statku, który znajduje się na obszarze poszukiwań.

BBC przekazała, że zespół obsługujący robota Victor 6000 jest doświadczony w tego typu operacjach.

Telewizja informowała również, że z lotniska w Jersey ma wyruszyć robot przeznaczony do poszukiwania zaginionej łodzi podwodnej. Zdalnie sterowany robot brytyjskiej firmy Magellan o nazwie Juliet skanował niedawno wrak Titanica, tworząc trójwymiarowy widok całego zatopionego statku. Będzie w stanie zanurkować na wymaganą głębokość, a zespół ma szczegółową wiedzę na temat obszaru poszukiwań, ponieważ był tam niedawno.

Robot Juliet był gotowy do wypłynięcia od początku tygodnia, ale nie miał wymaganych pozwoleń. Po wypłynięciu dotrze na miejsce w około 48 godzin.

Dowódca 1. dystryktu amerykańskiej Straży Wybrzeża, kontradmirał John Mauger powiedział telewizji NBC, że akcja poszukiwawczo-ratunkowa będzie kontynuowana przez cały czwartek mimo obaw o skończenie się zapasów tlenu dla załogi.

Używamy wszelkich dostępnych danych i informacji w tych poszukiwaniach, ale ważnym czynnikiem jest wola życia ludzi - powiedział dowódca. Dodał, że zespoły zaangażowane w akcję pracowały w nocy bardzo ciężko, a na miejsce sprowadzany jest zespół ratowników medycznych.

Odgłosy uderzeń

We wtorek i środę słyszano odgłosy uderzeń. Jak powiedział podczas środowej konferencji prasowej kapitan Jamie Frederick ze Straży Wybrzeża Stanów Zjednoczonych, poszukiwania na obszarze, z którego dobiegały odgłosy, nie przyniosły dotąd rezultatów, ale trwają. W akcję zaangażowany jest zaawansowany sprzęt ratunkowy.

Oceanograf Carl Hartsfield opisał odgłosy jako "walenie", jednak analiza dźwięków nie pozwoliła definitywnie określić ich źródła.

Nie wiadomo jednak, co się stanie, gdy łódź zostanie zlokalizowana i jaki sprzęt będzie potrzebny do jej odzyskania. 

"W poszukiwaniach trzeba polegać na szczęściu"

Oceanograf doktor Simon Boxall z uniwersytetu w Southampton, cytowany przez Sky News, powiedział, że w poszukiwaniach łodzi podwodnej Titan trzeba polegać na szczęściu z uwagi na to, że nie wiadomo, dokąd ona dotarła.

Nie wiemy, dokąd dotarła łódź i na jakiej może być głębokości. Dlatego obszar poszukiwań jest tak rozległy. Mamy tu również dwa najbardziej nieprzewidywalne prądy na świecie - powiedział dr Boxall.

Dodał, że jeśli łódź podwodna jest nienaruszona, może pokonać "dziesiątki mil", zanim osiądzie na dnie morskim. Przed ekipami poszukiwawczymi bardzo trudne zadanie - podkreślił.

Pięć osób na pokładzie Titana - kim są?

Przypomnijmy, że Titan, mała komercyjna łódź podwodna firmy OceanGate, poszukiwana jest od niedzieli. Wtedy załoga straciła łączność 105 minut po rozpoczęciu 4-kilometrowej podróży na dno Atlantyku, by zwiedzić wrak Titanica.

Na pokładzie jest pięć osób: pilot, właściciel firmy odpowiedzialnej za podwodne rejsy i trzech turystów.

Pilotem jest Francuz Paul-Henry Nargeolet, ekspert od Titanica, który ma na swoim koncie 35 ekspedycji do wraku słynnego liniowca. Był członkiem pierwszej eskapady do wraku w 1987 roku, dwa lata po jego odnalezieniu - stąd jego pseudonim "Mr Titanic". Wcześniej Nargeolet przez 25 lat był oficerem francuskiej marynarki.

Jednym z pasażerów jest 58-letni brytyjski miliarder Hamish Harding. Zamożny Brytyjczyk był już w kosmosie, ma też na koncie trzy wyczyny, które zostały zapisane w Księdze Rekordów Guinnessa. Jednym z nich jest najdłuższy pobyt na dnie Rowu Mariańskiego, który znajduje się trzy razy głębiej niż wrak Titanica.

W kapsule łodzi znajdują się także dwaj obywatele brytyjscy: 48-letni milioner pochodzenia pakistańskiego Shahzada Dawood wraz ze swoim 19-letnim synem Sulemanem, którzy zamarzyli o zobaczeniu na własne oczy wraku liniowca.

Jest tam też szef firmy OceanGate Expeditions - Stockton Rush.

Każdy znajdujący się na pokładzie pasażer zapłacił 250 tys. dolarów i podpisał kontrakt, w którym wielokrotnie wspominana jest możliwość awarii grożącej śmiercią uczestników rejsu.

Były ostrzeżenia ekspertów

Już w 2018 roku eksperci ostrzegali firmę OceanGate, że jej eksperymentalna łódź podwodna może ulec "katastrofalnym" problemom podczas wyprawy do wraku Titanica - poinformował "New York Times".

"The New Republic" przekazał z kolei, że jeden z pracowników firmy został zwolniony za zgłaszanie obaw dotyczących bezpieczeństwa.

Na swojej stronie internetowej OceanGate, która prowadzi wycieczki do wraku Titanica od 2021 roku, tłumaczy, że jej zbudowana z włókna węglowego i tytanu łódź nie została poddana certyfikacji przez DNV, bo proces ten trwa latami.