Co najmniej 60 osób zginęło, a ponad 120 zostało rannych w eksplozji samochodu-pułapki w pobliżu szpitala w prowincji Logar, na wschodzie Afganistanu. "Ofiary to pacjenci, ich bliscy oraz personel szpitala" - powiedział przedstawiciel władz prowincji Logar, Din Mohammad Darwaisz. Do zamachu nie przyznają się talibowie.

Według Ministerstwa Zdrowia, bilans może wzrosnąć, gdyż niektóre osoby są w krytycznym stanie. Wśród ofiar śmiertelnych są kobiety i dzieci. Wcześniej informowano o 30 zabitych i 45 rannych.

Talibowie, którzy często atakują afgańskie siły bezpieczeństwa, międzynarodowe wojska oraz budynki rządowe, poinformowali, że nie mieli nic wspólnego z sobotnim zamachem, w którym większość ofiar to pacjenci.

Tymczasem afgańskie ministerstwo spraw wewnętrznych podało, że co najmniej 10 osób zginęło, a 24 zostały ranne w innym zamachu, przeprowadzonym wczoraj późnym wieczorem. Materiały wybuchowe były umieszczone na rowerze, a do ataku doszło na bazarze w powiecie Chan Abad, leżącym w północnej prowincji Kunduz.

Afgański prezydent Hamid Karzaj stwierdził dziś, że terroryzm "rozszerza się i zagraża Afganistanowi i krajom regionu bardziej niż kiedykolwiek". Szef państwa uczestniczył w międzynarodowej konferencji dot. terroryzmu, która odbywa się w Teheranie.