Już 10 osób usłyszało zarzuty w głośnej francusko-hiszpańskiej aferze. Chodzi o sprzedaż do celów spożywczych mięsa koni wykorzystywanych do eksperymentów farmaceutycznych. Według prokuratury, nielegalna konina, mogła trafić również do innych krajów europejskich.

Szef i pracownicy sieci zakładów rzeźniczych w Narbonne i innych miastach na południu Francji, usłyszeli zarzuty fałszowania dokumentów i oszukiwania swoich klientów. W ubojniach zabijano dwieście koni miesięcznie.

Główny oskarżony w tej sprawie już wcześniej został skazany m.in. za fałszowanie pieniędzy.

Nielegalnie sprzedawane mięso pochodziło m.in. z laboratorium francuskiego koncernu farmaceutycznego Sanofi. To tam kupowano koninę, która nie nadawała się do spożycia. Mięso miało jednak jedną zaletę: było bardzo tanie. Koncern z kolei zapewnia, że nie wiedział iż mięso trafiało na sklepowe półki.

Sprawa stała się również głośnia w Hiszpanii. Prokuratura w Marsylii przypuszcza, że konina mogła też trafić do innych krajów. Aż połowa produkcji trafiała bowiem na eksport.

Nie można wykluczyć, że w sprzedaży pojawiło się również mięso koni leczonych w przeszłości antybiotykami i środkami przeciwzapalnymi.

Eksperci podkreślają, że w mięsie, które zarekwirowano nie znaleziono na razie szkodliwych substancji medycznych. Nie znaczy to jednak - jak podkreśla prokuratura - że proceder nigdy nie naraził na szwank zdrowia konsumentów.