Premier wciąż nie potrafi odpowiedzi na pytanie, czy Polska przyjmie wyrzutnie rakiet Patriot z Niemiec. Mimo że mija 9 dni od złożenia oferty przez niemiecki resort obrony i mimo jasnego wyjaśnienia Berlina, że wyrzutnie mogą trafić wyłącznie na wschód Polski, a nie jak chce rząd PiS - na Ukrainę.

REKLAMA

Polityka obronna to skomplikowany zespół zagadnień i nie można tu odpowiedzieć zero-jedynkowo - tak premier Morawiecki tłumaczy brak jednoznacznej reakcji rządu na niemiecką propozycję.

Sytuacja wydaje się klarowna po wytłumaczeniu Berlina, że wyrzutnie mogą być przekazane wyłącznie do kraju NATO. Polska ma prosty wybór: wziąć od Niemców Patrioty i bronić naszego nieba z Polski albo nie skorzystać z niemieckich wyrzutni. Tymczasem premier dalej mówi o przekazywaniu wyrzutni Ukrainie.

Widzę cały czas nadzieję na to, że polskie niebo będzie bronione od strony ukraińskiej - stwierdził szef rządu. Ochrona tej części Ukrainy (zachodniej - red.) najlepiej przysłuży się do ochrony również polskiego nieba - powtarzał.

Padło więc pytanie, czy oddamy Ukrainie nasze Patrioty, które kupiliśmy od Amerykanów i czekamy na nie. To nie czas, by o tym decydować, bo ich jeszcze nie mamy - odpowiadał Morawiecki wymijająco.

Mamy też te Patrioty, które posadowione zostały wokół Jasionki, wokół hubu humanitarno-transportowego na południowo-wschodniej części Polski i tam te Patrioty służą do obrony tamtych linii transportowych - dodał szef rządu, zaznaczając jednocześnie, że nie są to "nasze Patrioty", tylko zestawy "zainstalowane przez naszych sojuszników amerykańskich".

Zamieszanie z Patriotami

15 listopada, gdy siły rosyjskie prowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, we wsi Przewodów (woj. lubelskie) blisko granicy polsko-ukraińskiej spadła rakieta i doszło do eksplozji. Zginęło dwóch Polaków. Jak później informowały polskie władze, była to najprawdopodobniej rakieta ukraińskiej obrony powietrznej.

20 listopada minister obrony Niemiec Christine Lambrecht zaproponowała wsparcie dla Polski obejmujące systemy obrony przeciwlotniczej Patriot i myśliwce Eurofighter, które strzegłyby polskiej przestrzeni powietrznej.

Dzień później szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że z satysfakcją przyjął propozycję niemieckiej minister obrony.

23 listopada Błaszczak poinformował, że zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane Ukrainie.

Dzień później niemiecka minister obrony odpowiedziała, że proponowane Polsce "Patrioty są częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO, co oznacza, że mają zostać rozmieszczone na terytorium NATO".

W poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że rakiety Patriot przydadzą się w tym miejscu, gdzie rzeczywiście będą używane. Według niego rakiety z ukraińską obsługą na terenie zachodniej Ukrainy dobrze by zabezpieczały Polskę i jednocześnie byłyby rzeczywiście używane w bardzo dobrym celu, jakim jest ochrona infrastruktury ukraińskiej i jej obywateli.

Tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki powiedział, że Polska rozważy wariant przyjęcia niemieckich zestawów Patriot, jeśli Niemcy nie przekażą ich Ukrainie.