"Doszło do odpalenia ładunku wybuchowego, który uszkodził tory kolejowe. Eksperci potwierdzili to ponad wszelką wątpliwość" - tak szef resortu spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński komentował akt sabotażu na torach w pobliżu stacji Mika na Mazowszu. Jak dodał, drugi przypadek dywersji nie został jeszcze ostatecznie potwierdzony, ale jest "bardzo prawdopodobny". Premier Donald Tusk w związku z incydentami zapowiedział, że jutro odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Narodowego.
- Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl
W związku z sabotażem na torach jutro odbędzie się specjalne posiedzenie rządowego Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Narodowego. "Z udziałem dowódców wojskowych, szefów służb i przedstawiciela prezydenta" - przekazał na platformie X premier Donald Tusk.
Wcześniej szef MSWiA Marcin Kierwiński informował, że w związku z sobotnią eksplozją na torach w pobliżu stacji Mika zabezpieczono "bardzo obfity materiał dowodowy" i monitoring z okolicznych kamer. Jak dodał, znaleziono też elementy, które mogą ułatwić szybką identyfikację sprawców - nie sprecyzował jednak, o jakie ślady chodzi.
Kierwiński relacjonował, że w sobotę przed godz. 22 mieszkaniec okolicy zgłosił policji, że słyszał huk. Skierowany na miejsce patrol nie zidentyfikował żadnego uszczerbku w infrastrukturze. Dopiero w niedzielę rano jeden z maszynistów zauważył wyrwę w torze.
Szef MSWiA poinformował ponadto, że w niedzielę ok. godz. 21.30 potwierdzono dwa kolejne zdarzenia. Jednym z nich było uszkodzenie na tej samej linii kolejowej trakcji energetycznej na długości ok. 60 metrów. Kilkaset metrów dalej znaleziono metalową obejmę, która zainstalowana była na torach kolejowych.
Obejma została przecięta przez przejeżdżające pociągi. Trwają analizy tej obejmy, analizy tego drugiego miejsca - wyjaśnił Kierwiński.
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek przekazał, że wszczęto już postępowanie przygotowawcze ws. aktu dywersji. Prowadzi je Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej.
W grę wchodzą dwa przepisy Kodeksu karnego: art. 130 par. 7, który mówi o dywersji oraz art. 174 Kodeksu karnego, czyli usiłowanie spowodowania katastrofy w ruchu lądowym - wyjaśnił minister. Jak dodał, karą za dywersję może być nawet dożywotnie więzienie.
Prokuratura będzie bezwzględnie ścigać tego typu akty. Przestrzegamy tych, którzy mają takie zamiary wobec państwa polskiego, że nie będzie miejsca na ziemi, gdzie taka osoba się ukryje - grzmiał Żurek.
Na tym etapie śledztwa jest to postępowanie niejawne. Musicie państwo uzbroić się w cierpliwość. Informacje będą podawane w sposób bardzo oględny - mówił szef resortu sprawiedliwości, prosząc dziennikarzy o wyrozumiałość.
Szef resortu infrastruktury Dariusz Klimczak zaznaczył, że w związku z weekendowym incydentem PKP PLK wraz ze Strażą Ochrony Kolei prowadzą wzmożone objazdy i kontrole torów.
Wszyscy zachowują się czujnie, profesjonalnie, zachowują zimną krew. Nasze służby nie dadzą się przestraszyć - zapewniał. Przypomniał też, że w Polsce funkcjonuje ok. 19 tys. km linii kolejowych, a każdy z odcinków ma odpowiednio określony system nadzoru i monitorowania.
Mierzymy się ze służbami obcego państwa, a nie gangiem złodziei złomu - mówił dziennikarzom Tomasz Siemoniak - minister koordynator służb specjalnych. Zapewniał, że najlepsi funkcjonariusze i eksperci służb specjalnych zostali skierowani do tej sprawy, aby zidentyfikować sprawców i zleceniodawców.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jesteśmy w kontakcie z naszymi sojusznikami. Będziemy współpracowali - tak jak we wszystkich tego rodzaju sprawach - przekazał Siemoniak. Bezpieczeństwo na ulicach, drogach, w pociągach, to jest nasz priorytet. Zrobimy wszystko, żeby je zapewnić - obiecywał.