Wszyscy kolejarze i konduktorzy w kraju dostali polecenie uważnego obserwowania otoczenia torów i raportowania każdego nietypowego zdarzenia. PKP prosi także pasażerów o niebagatelizowanie żadnego podejrzanego sygnału. Taką informację usłyszał od władz spółki dziennikarz RMF FM. To reakcja na niebezpieczne sytuacje, do których doszło w ostatnim czasie w woj. mazowieckim i lubelskim.
- Po serii niebezpiecznych incydentów na torach, PKP zaapelowało do kolejarzy, konduktorów i pasażerów o wzmożoną czujność i natychmiastowe zgłaszanie wszelkich podejrzanych sytuacji.
- Spółka wprowadza ścisłą wymianę informacji z zarządcami infrastruktury i przewoźnikami, by skuteczniej reagować na zagrożenia i zapobiegać sabotażom.
- Służby prowadzą śledztwa ws. eksplozji ładunku wybuchowego i uszkodzeniu sieci trakcyjnej na trasie Warszawa-Lublin. Do jednego z tych incydentów doszło w Mice (woj. mazowieckie), a drugiego w okolicach Puław (woj. lubelskie).
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl.
Wiceprezes PKP Dariusz Grajda odniósł się w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Berendą do aktu sabotażu na torach w Mice w woj. mazowieckim.
To bardzo niebezpieczna sytuacja dla transportu kolejowego i w związku z tym przede wszystkim prosimy, i zwracamy się do maszynistów i do kierowników pociągu, aby jadąc po trasie, obserwowali, czy gdzieś w pobliżu torów nie kręcą się jakieś podejrzane osoby i żeby każdy taki incydent zgłaszały odpowiednim dyspozytorom - poinformował.
PKP apeluje również do podróżnych i ludzi żyjących w pobliżu torów, aby informowali policję o zauważeniu podejrzanych osób czy samochodów.
Dariusz Grajda powiedział nam również, że PKP będzie wymieniać się bieżącymi informacjami z zarządcą infrastruktury kolejowej i dworców, a także z przewoźnikiem Intercity i spółkami samorządowymi. Tak, abyśmy posiadali tę samą wiedzę i nawzajem się informowali o jakichś ewentualnych nieprawidłowościach - wskazał.
Wiceprezes PKP poinformował, że ruch w Mice odbywa się obecnie po jednym z dwóch torów. Pasażerowie muszą liczyć się z ok. 10-minutowymi opóźnieniami.
Na trasie kolejowej Warszawa-Lublin, w okolicach miejscowości Mika, doszło do eksplozji ładunku wybuchowego, która zniszczyła fragment torów. Premier Donald Tusk poinformował, że był to akt dywersji, a wybuch miał najprawdopodobniej na celu wysadzenie pociągu. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
Służby i prokuratura prowadzą śledztwo. Na miejscu jest m.in. wojsko i ABW.
Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział sprawdzenie 120-kilometrowego odcinka linii kolejowej aż do granicy w Hrubieszowie.
To nie wszystko. W okolicach stacji Puławy (woj. lubelskie), również na linii kolejowej Lublin-Warszawa, została uszkodzona sieć trakcyjna.
Według ustaleń policji, ktoś zarzucił na nią łańcuch, który wywołał zwarcie i ograniczył ruch pociągów. Uszkodzona linia najprawdopodobniej wybiła szyby w pociągu, którym podróżowało ponad 400 osób.
Jak nieoficjalnie ustalił dziennikarz RMF FM Dominik Smaga, tuż po tym jak luźne przewody wybiły szyby, pociąg wjechał na blaszkę w kształcie litery V, którą ktoś przykręcił do szyn. Na szczęście okazała się ona za słaba i skład jedynie ją przeciął. Przymocowanie takiego przedmiotu mogło jednak doprowadzić do wykolejenia się pociągu.