Była kanclerz Niemiec Angela Merkel w kontrowersyjnym wywiadzie dla węgierskiego kanału internetowego "Partizan" wskazała Polskę oraz państwa bałtyckie jako współodpowiedzialne za zerwanie relacji dyplomatycznych między Rosją a Unią Europejską, a pośrednio także za rosyjską agresję na Ukrainę. Komentując wywiad w Porannej rozmowie w RMF FM Adam Bielan powiedział, że to skandaliczna wypowiedź. "Merkel ma krew na rękach i powinna milczeć" - zaznaczył polityk.

REKLAMA

Jak poinformował "Bild", Angela Merkel w rozmowie z kanałem "Partizan" odniosła się do wydarzeń z 2015 roku, kiedy to wynegocjowano tzw. porozumienie mińskie, mające na celu ustabilizowanie sytuacji po aneksji Krymu przez Rosję i konflikcie w Donbasie. Była kanclerz przyznała, że porozumienie "nie było doskonałe", ale jej zdaniem pozwoliło Ukrainie na wzmocnienie i przygotowanie się do dalszych wyzwań.

W wywiadzie Merkel podkreśliła, że w połowie 2021 roku zauważyła zmianę w postawie Kremla. "W czerwcu 2021 roku poczułam, że Putin nie traktuje już poważnie porozumienia mińskiego" - stwierdziła. Z tego powodu zaproponowała nowy format rozmów, w którym Unia Europejska miałaby bezpośrednio negocjować z Rosją.

Sprzeciw Polski i państw bałtyckich

Według Merkel, jej inicjatywa nie spotkała się z poparciem wszystkich państw członkowskich UE. Przeciwko nowemu formatowi rozmów miały wystąpić przede wszystkim Polska oraz kraje bałtyckie. Obawiały się one, że taki krok mógłby zagrozić jedności Unii Europejskiej w sprawie polityki wobec Rosji.

Te cztery kraje bały się, że nie będziemy mieli wspólnej polityki wobec Rosji - powiedziała była kanclerz. Merkel zasugerowała, że brak zgody na jej propozycję mógł przyczynić się do dalszego pogorszenia relacji z Rosją, a w konsekwencji do agresji na Ukrainę.

"Merkel ma krew na rękach"

Wypowiedzi byłej kanclerz Niemiec spotkały się z ostrą reakcją polityków i komentatorów. Adam Bielan określił słowa Merkel jako "skandaliczne" i stwierdził, że to właśnie jej polityka wobec Rosji przyczyniła się do wybuchu wojny na Ukrainie. W Porannej rozmowie RMF FM przyznał, że Merkel straciła dobrą okazję, żeby milczeć.

To jeden z najbardziej prorosyjskich, proputinowskich polityków w historii Unii Europejskiej. Polityk, który nabił Putinowi kasę do tego stopnia, że był w stanie wywołać wojnę. Gdyby nie działalność Angeli Merkel, gdyby nie dokończenie budowy Nord Stream 1 i kontynuowanie z uporem godnym lepszej sprawy budowy Nord Stream 2, nie byłoby wojny na Ukrainie. Gdyby nie Angela Merkel, nie byłoby wojny na Ukrainie. Merkel ma krew na rękach i powinna milczeć - podkreślił polityk.

Polityk dodał, że chciałby teraz posłuchać komentarza Dolanda Tuska do tej sprawy. Ona była jego protektorem. Dzięki niej zrobił karierę międzynarodową w Europie. To była osobista decyzja Angeli Merkel, że Tusk został szefem Rady Europejskiej. Kanclerz Merkel była wtedy najpotężniejszym politykiem w Unii Europejskiej. Niestety, bo prowadziła bardzo błędną politykę nie tylko w wymiarze wschodnim, ale migracyjnym i ekonomicznym, ekologicznym itd. - zaznaczył Bielan.

Polska uważała od samego początku, a przynajmniej rząd Prawa i Sprawiedliwości, że ta polityka wobec Rosji jest błędna. Tak nie uważał Donald Tusk. Tusk robił własny reset. Uważaliśmy, że to polityka, która doprowadzi do wojny i tak się stało. Minister obrony w rządzie Merkel powiedziała później w Parlamencie Europejskim, że to Polska miała rację - podkreślił Bielan.

Całość rozmowy można zobaczyć TUTAJ.

Co naprawdę powiedziała Angela Merkel?

Wszystko jednak wskazuje na to, że to przedstawiona przez dziennik "Bild" interpretacja wypowiedzi Merkel narobiła zamieszania. Analiza wersji wywiadu dostępnej w serwisie YouTube pokazuje, że Angela Merkel nie wypowiedziała słów przypisywanych jej przez "Bild".

Była kanclerz wspominała, że w czerwcu 2021 roku, wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, chciała zaproponować nowy format rozmów między Unią Europejską a Rosją. Celem miało być bezpośrednie podjęcie dialogu z Władimirem Putinem w obliczu narastającego napięcia wokół konfliktu w Donbasie.

Merkel wyjaśniła, że propozycja ta nie uzyskała poparcia wszystkich państw członkowskich UE. Przede wszystkim Polska i kraje bałtyckie wyraziły sprzeciw, obawiając się braku wspólnej polityki wobec Rosji. Była kanclerz podkreśliła, że jej zdaniem właśnie nad taką wspólną polityką należało pracować. Nie padły jednak słowa o współwinie Polski czy państw bałtyckich za późniejszą agresję Rosji na Ukrainę.