Siedmioma wnioskami do prokuratury i jedenastoma wnioskami o naruszenie dyscypliny budżetowej skończyła się kontrola NIK-u w samodzielnych Zakładach Opieki Zdrowotnej.

Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała ZOZ-y pod kątem zakupu sprzętu i aparatury medycznej. Okazało się, że tylko jeden spośród 28 zakładów, które znalazły się "pod lupą", robił to zgodnie z prawem. A wszystko dzięki przepisom, które pozwalały Zakładom Opieki Zdrowotnej na tak dużą samodzielność.

Na potwierdzenie swych słów o korupcyjnym charakterze umów zawieranych przez Zakłady Opieki Zdrowotnej, wiceprezes NIK-u, Zbigniew Wesołowski, podał konkretne przykłady. Wspomniał m. in. o aparaturze medycznej, którą prywatne spółki przekazywały ZOZ-om bezpłatnie, gwarantując jednak w umowach, że Zakłady dokupią u nich odczynniki chemiczne do urządzeń. I ZOZ-y dokupowały... po cenach znacznie przewyższających wartość darowizny.

"W skrócie można powiedzieć, że były to pozorne darowizny, które te samodzielne ośrodki zdrowia kosztowały więcej" - mówił Wesołowski.

Tymczasem "darczyńcy" i tak wychodzili na swoje, unikając przy tym płacenia podatków, a często i cła za sprowadzony zza granicy sprzęt. Zakłady Opieki Zdrowotnej zaś - traciły. Kontrolerom nie udało się wprawdzie udowodnić korupcji, ale inspektorzy osiągnęli inny sukces – zwrócili uwagę ministrowi finansów, ministrowi zdrowia i Głównemu Urzędowi Ceł na zły mechanizm zakupu sprzętu medycznego.

Posłuchaj relacji reportera radia RMF FM z Warszawy, Marcina Firleja:

00:30