Blisko 60 rodzin powinno mieć nadzór kuratora sądowego, a 9 rodzinom powinny zostać odebrane dzieci – to niektóre wnioski po kontroli rodzin z dziećmi do 6 roku życia, prowadzonej przez łódzki MOPS. Kontrolę zarządził wiceprezydent miasta po śmierci Nadii, maltretowanej przez ojca.

Dziewczynka miała np. połamane żebra, które zaczęły się goić przed śmiercią, co wskazywało na to, że niespełna 3-miesięczne dziecko było już wcześniej bite. Zanim Nadia zmarła, kontakt z dzieckiem mieli lekarze, pielęgniarka rodzinna, pracownik MOPS - niczego niepokojącego nie zauważyli.

Pracownicy łódzkiego MOPS, którzy w czasie nadzwyczajnej kontroli, sprawdzili sytuację niemal 760 dzieci, doszli do wniosków, że 165 rodzin potrzebuje pomocy psychologów i pedagogów, a prawie 100 rodzin musi mieć asystentów rodziny.

Jednak najbardziej niepokojące są wnioski, że blisko 60 rodzin, które są pod opieką MOPS, powinno mieć nadzór kuratora sądowego i 9 rodzin nie powinno zajmować się dziećmi, a powinny one trafić pod opiekę zastępczą. Te wyniki pokazują, że dotychczasowy nadzór MOPS nad rodzinami był niewystarczający, bo dopiero taka, nadzwyczajna i poszerzona kontrola pokazała prawdziwe oblicze rodzin.

Z całą pewnością miały miejsce takie przypadki, że wywiady były przeprowadzane przy biurkach urzędników, a nie w mieszkaniach - przyznaje wiceprezydent Krzysztof Piątkowski - Świadczy o tym jakość niektórych wywiadów środowiskowych. Jestem głęboko przekonany o tym, że to musi być prawdziwa praca w terenie i jestem tez przekonany, że zdecydowana większość pracowników socjalnych to są wybitni specjaliści, którzy ciężko pracują i nie pozwoliliby sobie na taką nieprawidłowość. Jednak musimy mieć pewność, że rodziny są doskonale znane pracownikom i dlatego zmieniono standardy pracy. Pracownik socjalny musi być, musi rozmawiać, musi widzieć; nie może formułować wniosków na podstawie wcześniejszych wizyt.

Teraz pracownicy terenowi MOPS mają obowiązek przeprowadzania poszerzonego wywiadu środowiskowego, bardziej pogłębionego, niż to było wcześniej.

Aby zapobiegać tragediom, jaka spotkała Nadię - w jej rodzinnym domu - uruchomiono w Łodzi specjalną linię, na którą ludzie mogą dzwonić, żeby anonimowo zaalarmować służby, gdy podejrzewają, że dziecku dzieje się krzywda. Numer linii to: 800 112 800. Działa od połowy października 2013 roku i do tej pory było ponad 170 zgłoszeń o przemocy w rodzinie.

Niemal 90 telefonów zaniepokojonych osób, dotyczyło przemocy wobec dzieci, a 22 zgłoszenia, dotyczyły maluchów, mieszkających w Łodzi. Nie wiemy czy to jest dużo czy mało - mówi wiceprezydent Piątkowski - Cieszymy się, że ludzie dzwonią, że przestają być obojętni, że czujemy się odpowiedzialni.

Natomiast Rzecznik Praw Dziecka, który sprawdzał, jak łódzki MOPS sprawował kontrolę nad rodziną Nadii, doszedł do wniosku, że rodzina dziewczynki nie była pod opieką ośrodka. To nie prawda, więc rzetelność kontroli staje pod znakiem zapytania.

Oto cała treść odpowiedzi z biura Rzecznika Praw Dziecka, jaką uzyskaliśmy:

Szanowna Pani,

Rzecznik Praw Dziecka uzyskał niezbędne szczegółowe informacje nt. działań podjętych w celu sprawdzenia i zabezpieczenia sytuacji opiekuńczo-wychowawczej małoletnich dzieci i ich rodzin, pozostających pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi oraz czynności naprawczych wprowadzanych przez łódzki MOPS. Rodzina małoletniej nie pozostawała pod opieką ośrodka pomocy społecznej. Analiza skuteczności wprowadzonych działań pozostaje w zainteresowaniu RPD.  

Nadmienić należy, że w chwili obecnej toczy się postępowanie prokuratorskie i w gestii  prokuratora pozostaje podjęcie czynności w sprawie śmierci małoletniej Nadii.

Z poważaniem

Ewa Dryhusz

Dział Komunikacji Społecznej

Biuro Rzecznika Praw Dziecka