Kilkaset ton gnijącego osadu zatruwa życie mieszkańcom chorzowskiego Klimzowca. Wszystko przez przebudowę oczyszczalni ścieków i ulewne, majowe deszcze.

W związku z przebudową oczyszczalni osad pościekowy jest składowany na tak zwanych poletkach osadowych. Ulewny deszcz, a potem upalne dni doprowadziły do tego, że osad zaczął gnić. Mieszkańcy okolicznych domów mają dość, bo smród jest nie do opisania. Mimo że mają szczelnie pozamykane okna, smród dostał się także do mieszkań.

Chorzowsko-Świętochłowickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji bezradnie rozkłada ręce. Urzędnicy tłumaczą, że nie byli w stanie tego przewidzieć, a teraz jedynym sposobem jest wywożenie cuchnącego osadu. Dziennie znika kilkadziesiąt ton. Zarząd spółki mieszkańców przeprasza i prosi o wyrozumiałość.

Jednak dla tych, którym odór uprzykrza życie, zwykłe "przepraszam" to za mało. Domagają się bardziej zdecydowanych działań. Bo na razie - zgodnie z zapowiedziami - będą musieli żyć w smrodzie jeszcze przez co najmniej dwa tygodnie.