Lew Arco zadusił jedną z trzech samic, z którymi mieszkał w lwiarni otwartej w Gdańsku w miniony weekend. Lwy są nową atrakcją gdańskiego zoo. Przyjechały tam nieco ponad tydzień temu.

Do wypadku doszło w poniedziałek, tuż przed zamknięciem pawilonu dla lwów. W tym czasie w gdańskiej lwiarni było sporo zwiedzających.

Jak powiedział dyrektor zoo Michał Targowski, 4-letni lew Arco podbiegł do półtorarocznej samicy, chwycił ją zębami za szyję i powalił na ziemię. Przez kilka minut trzymał ją w takiej pozycji, po czym porzucił. Pracownicy zoo próbowali interweniować, m.in. polewając pysk lwa silnym strumieniem wody. Zwierzę jednak nie reagowało.

Ponieśliśmy ogromną porażkę, trudno nam w tej chwili powiedzieć, dlaczego Arco rzucił się na jedną z lwic. Tłumaczenie tego tylko naturą zwierzęcą, mogłoby zostać potraktowane jako usprawiedliwianie się. Samice i samiec przebywały już ze sobą razem od kilku dni. Dochodziło między nimi do różnych zaczepek, ale były to zachowania naturalne i typowe dla lwów. Będziemy dokładnie analizować całą sytuację i zastanawiać się, jak dalej postępować ze zwierzętami. Trudno jednak wyobrazić sobie, żebyśmy mieli trzymać samca i samice osobno. Lwy to zwierzęta stadne -  tłumaczy Targowski.

W sobotę odbyło się oficjalne otwarcie lwiarni, którą odwiedziły tysiące osób. Część z nich robiła zdjęcia z lampą błyskową. Pracownicy zoo przyznają, że momentami zwierzęta nerwowo na to reagowały. Nie wiadomo jednak, czy w poniedziałek, tuż przed wypadkiem, ktoś również używał flesza.

Oficjalne oświadczenie dyrektora gdańskiego zoo


                                                 Gdańskie ZOO bez Bergi
                                            -  przykre zdarzenie w lwiarni
-


Informuję, że dzisiaj  13 października 2014 roku po godzinie 16.00 samiec lew Argo w czasie przygotowywania do wieczornego posiłku i noclegu zaatakował 1,5 roczną samicę Bergi. Po krótkiej gonitwie zwierząt, samiec chwycił samicę za gardło i po kilku minutach ją udusił. Pomimo interwencji pracowników (asystenta dyżurnego i opiekunów lwa) próby rozdzielenia zwierząt nie powiodły się.

Trudno jednoznacznie określić przyczyny takiego zachowania samca. Zwierzęta od wtorku 7 października br. przebywały razem i nie wykazywały wobec siebie agresji. Są to zwierzęta młode i tym bardziej wydawało się, że bezkonfliktowo stworzą grupę rodzinną.

Od pierwszych dni przebywania w pomieszczeniach ekspozycyjnych zwierzęta wykazywały obojętność wobec przebywających zwiedzających, a w Dniu Otwartym ogrodu 11 października, kiedy przez pawilon przewinęło się kilkanaście tysięcy zwiedzających zwierzęta zachowywały się spokojnie, spały i wyglądały na znudzone- czyli tak jak zachowuje się lwia rodzina.

To przykre zdarzenie jest dla mnie i całego zespołu gdańskiego ZOO bardzo bolesne. Tym bardziej, że ostatnie miesiące były skoncentrowane na przygotowywaniu dobrych warunków dla lwów. Jednak musimy czuć pokorę wobec faktu, że pracując z dzikimi zwierzętami możemy się spotkać z nieprzewidywalnymi sytuacjami.
Pomimo straty będziemy dalej próbować scalać grupę, bo lew jest gatunkiem kota stadnego i w najbliższym czasie będziemy próbować zwierzęta oswoić z wybiegiem zewnętrznym. Mimo straty Bergi, pawilon dla lwów będzie nadal otwarty dla zwiedzających i lwy będą eksponowane.

                                                                                 Michał Targowski
                                                              Dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Gdańsku 

(acz)