W nocy w kopalni "Sośnica Makoszowy" w Zabrzu 660 metrów pod ziemią został przysypany 31-letni górnik - informuje reporter RMF FM. Trwająca sześć godzin akcja ratownicza zakończyła się sukcesem. Górnika udało się wydostać na powierzchnię. Trafił do szpitala na obserwację.

Jego życiu nic nie zagraża. Jak powiedział reporterowi RMF FM Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, na szczęście skończyło się na niewielkich obrażeniach ciała i złamaniu. Mężczyzna jest przytomny, nie wiadomo jednak, kiedy będzie mógł opuścić szpital.

Do wypadku doszło po godz. 21. Na razie z niewyjaśnionych powodów na jeden z chodników osunęły się skały stropowe, przysypując górnika. Do akcji natychmiast przystąpili ratownicy.

Od samego początku z 31-latkiem był kontakt wzrokowy i głosowy. Aby górnika wydostać, trzeba było przekopać się przez gruzowisko. Akcja trwała dość długo, bo ratownicy głównie pracowali ręcznie.

Przyczyny wypadku bada teraz Okręgowy i Wyższy Urząd Górniczy.

Do poprzedniego poważnego wypadku w należącej do Kompanii Węglowej kopalni Sośnica-Makoszowy doszło w styczniu tego roku. Podczas przeciągania zerwanej taśmy przenośnika taśmowego na poziomie 660 m element urządzenia zmiażdżył stopę pracownika firmy zewnętrznej.

Ostatni śmiertelny wypadek w tym zakładzie miał miejsce w październiku ub. roku. 43-letni górnik zginął również na poziomie 660 metrów - wskutek uderzenia częścią obudowy podczas likwidacji wnęki wyrobiska.

W tym roku w polskim górnictwie zginęło 19 górników, w tym 13 w kopalniach węgla kamiennego. Odnotowano też 31 wypadków ciężkich, w tym w górnictwie węgla kamiennego - 19. Łączna liczba odnotowanych przez WUG do końca października wszystkich wypadków to 2793 - w tym 2182 w kopalniach węgla kamiennego.