Na trzy tygodnie przed terminem wyborów prezydenckich w USA, wiceprezydent Al Gore i gubernator Teksasu George W. Bush przygotowują się do ostatniej, trzeciej debaty telewizyjnej.

W ten sposób tragedia marynarzy "USS Cole" oraz wydarzenia na Bliskim Wschodzie, które przez kilka dni zdominowały amerykańskie media, schodzą dziś na dalszy plan. Dla obu kandydatów to ostatnia szansa, by pokazać się wobec tak wielu wyborców i uzyskać choćby niewielką przewagę w tym nabardziej zaciętym wyścigu do Białego Domu od 40 lat.

Sondaże wskazują na kilkuprocentową przewagę George'a W. Busha. Al Gore ma ostatnio wyraźne "problemy z wiarygodnością" i to może utrudnić mu przechylenie dziś wieczorem szali zwycięstwa na swoją stronę. Jego doradcy zdają sobie sprawę, że wiceprezydent w obliczu poprawy notowań gubernatora Teksasu musi zrobić wszystko, by przejąć inicjatywę w wyścigu. Nie będzie to jednak łatwe – dramatyczne wydarzenia na Bliskim Wschodzie zachwiały obrazem sukcesów w polityce zagranicznej obecnej administracji. Jak pisze dzisiejszy "The Washington Post", doradcy Busha uważają, że debata nie będzie tak znacząca jak poprzednie, zdają sobie jednak sprawę, że każdy błąd może jednak wiele kosztować. Format debaty, przewidujący pytania od publiczności, wydaje się sprzyjać Gore’owi, który podobne spotkania odbywał często – teraz jednak będzie to gra o najwyższą stawkę.

Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF z Waszyngtonu, Grzegorza Jasińskiego:

00:00