Prokuratura zajmie się sprawą brutalnego pobicia w miejskim autobusie w Mysłowicach. Śledczy - jak dowiedział się reporter RMF FM Marcin Buczek - zakładają kilka wersji. Wstępnie w szpitalu przesłuchano już pobitego wczoraj w nocy mężczyznę.

Pobity - jak ustalił nasz dziennikarz - na razie nie wskazał żadnego śladu. Nie da się jednak wykluczyć bójki pseudokibiców, choć śledczy przyjęli także inne wersje. Teraz będą je sprawdzać.

Wiadomo, że napad nie był przypadkowy. Napastnicy wbiegli do autobusu na peryferyjnym przystanku. Na głowach mieli kominiarki. Spośród wielu pasażerów wybrali i pobili tylko jednego mężczyznę. I tak szybko jak się pojawili, tak też zniknęli, ale nikt ze świadków ich nie rozpoznał.

Przypomnijmy. W Mysłowicach wiosną doszło do brutalnego ataku w jednej z sal gimnastycznych. Ćwiczące tam osoby pobito. Choć wszystko wskazywało na porachunki pseudokibiców, sprawców nie wykryto i sprawa została umorzona.