Słowa, które padły w Pawłokomie, będą miały przełomowe znaczenie dla przyszłości stosunków polsko-ukraińskich i dla przyszłości Europy. Wczoraj prezydenci Polski i Ukrainy złożyli hołd pomordowanych w 1945 roku w Pawłokomie Ukraińców i Polaków.

Lech Kaczyński przywołał w Pawłokomie słowa znane z tradycji chrześcijańskiej o odpuszczaniu win. Zdaniem obserwatorów znaczyło to więcej niż zwykłe przepraszam.

Pawłokoma stała się dla Ukraińców symbolem tragedii ich narodu. Myślimy dziś o tym z największym smutkiem. Przelana w tamtych latach krew jest wyrzutem sumienia dla naszych narodów - podkreślił polski prezydent.

Nadszedł już czas, aby nie ukrywać prawdy i mówić o nienaprawionych krzywdach - podkreślał z kolei Wiktor Juszczenko. Porozumienie narodów polskiego i ukraińskiego jest jedyną drogą gwarantującą wspólną perspektywę na przyszłość. O prawdzie mówił także Kaczyński. Mocne i trwałe pojednanie można zbudować tylko w oparciu o prawdę. Nie możemy zmienić przeszłości, ale możemy sprawić, by nie determinowała przyszłości .

Powinniśmy sobie powiedzieć wzajemnie: przepraszamy, bo na darmo po obu stronach zginęło wielu niewinnych ludzi - powiedział 80-letni Grzegorz Ptasznik, były członek Ukraińskiej Powstańczej Armii.

W Pawłokomie w 1945 roku Polacy wymordowali ukraińskich mieszkańców. Zginęło ponad 300 ukraińskich cywilów, rozstrzelanych przez oddział AK dowodzony przez Józefa Bissa ps. „Wacław”. Miał to być odwet za zamordowanie przez Ukraińców 11 polskich cywilów.

Tamte dni pamięta Dionizy Radoń, Polak pochodzenia ukraińskiego. Dziś opiekuje się miejscem, gdzie teraz zlokalizowany jest cmentarz. Posłuchaj:

Mieszkańcy Pawłokomy przez wiele lat byli przeciwni upamiętnianiu poległych tam Ukraińców. Uważali, że byli oni winni licznych zbrodni dokonanych na polskiej ludności. Tę postawę udało się przezwyciężyć dopiero w czerwcu 2005 r., po długich negocjacjach prowadzonych przez sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika.