Brawurową akcję przeprowadzili antyterroryści z Gdańska. Odbili z rąk gangsterów uprowadzonego przez nich mężczyznę. Porywacze przetrzymywali ofiarę w domku letniskowym na Kaszubach. Żądali 600 tysięcy złotych okupu.

Jak twierdzi policja, nikomu nic się nie stało. Na szczęście antyterroryści nie musieli używać broni palnej, skorzystali jedynie z granatów hukowych. Zatrzymano czterech porywaczy i - decyzją sądu - są już w areszcie. Jeden z nich poszukiwany był za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

Nie udało się niestety zatrzymać piątego porywacza. Został zidentyfikowany i wystąpimy o wystawienie listu gończego za nim - powiedział wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Zbigniew Niemczyk.

Przedsiębiorca Tadeusz S. został porwany sprzed swojego domu 26 września. Uprowadziło go czterech mężczyzn przebranych za policjantów. 2 października doszło do przekazania porywaczom około połowy okupu. Sprawcy nie wypuścili wówczas porwanego, ale policji udało się ustalić miejsce, gdzie przetrzymywano mężczyznę.

Porywacze odpowiedzą za uprowadzenie, pozbawienie wolności, wymuszenie rozbójnicze a także uszkodzenie ciała - porwany mężczyzna w momencie uwolnienia miał m.in. złamaną rękę. Grozi im do 10 lat więzienia.